<Dwa dni później>
-Stary, muszę ci coś powiedzieć-zaczął Jo, kiedy tylko Ross wszedł do szkoły.
-O co chodzi?-spytał patrząc na przyjaciela.
-Chodzi o Laurę-dodał szeptem.
-Co z nią?-przestraszył się blondyn.
-Dowiedziałem się kilku interesujących faktów.
-To gadaj.
-Nie tu-kiwnął Rossowi na tłum ludzi, którzy przechodzili co chwila.
-Gdzie?
-Stara biblioteka po matmie.
***
Po lekcji matematyki Ross poszedł w umówione miejsce do przyjaciela.
Ten czekał już tam na niego z przygotowanymi wcześniej aktami.
-I co chciałeś mi powiedzieć?
-Dowiedziałem się, czemu Laura jest taka oschła.
-Nie gadaj! Skąd to masz?-spytał podekscytowany Ross.
-Wiem, że się nią interesujesz, więc zrobiłem to dla ciebie. Trochę czasu mi to zajęło.
-Nie interesuję się nią. Po prostu mam z nią projekt, tyle.
-Jasne. W twoich aktach nawet pisze, że nie potrafisz kłamać-dodał Jo z uśmiechem.
-Jak to możliwe, że przyjaźnię się z kimś, kto wie o mnie wszystko, a ja o nim mało co?
-Skąd ja mam to wiedzieć?-spytał Jorge.
-W aktach tego nie wypisali?
-O dziwo nie... Wracając. Laura miała ciężkie dzieciństwo. W wieku dwóch lat zmarł jej tata. Mama została alkoholiczką i lała ją za każdym razem. Nawet przypalała ją czymś.
-Papierosami?
-Nie. Jej matka nie paliła. Laura zaczęła kraść, by móc jakkolwiek się utrzymać. Mimo to, nadal wspierała matkę.
-To chore...
-Wiem. Ale pewnego dnia jej mama tak mocno się schlała, że ją dość solidnie pobiła. Laura miała wtedy 14 lat. Uciekła z domu.
-I co potem?
-Kilkanaście dni później dowiedziała się o śmierci matki.
Ross spojrzał przerażony na przyjaciela. Ten tylko popatrzył wzrokiem ,,mnie też jest przykro". Ross nie mógł się przez chwilę otrząsnąć.
-A co z pieniędzmi? Ubraniami?
-Tergo jej nie będzie brakować. Dostała stypendium, bo ma wysoką średnią. A kiedyś napadła na jakiś sklep. Nikt o tym nie wie.
-A ty skąd wiesz?
-Nie napadła sama...
***
-Znów punktualny-dziewczyna się uśmiechnęła.
-Jak zwykle. Napisałem tekst-Ross wyciągnął kartkę papieru z kilkoma wersami piosenki.
-Stworzyłeś z tego duet?-spytała zaskoczona.
-Tak. Razem zaśpiewamy. No chyba, że nie chcesz-dodał.
-Chcę. To znaczy... Okey-dodała zarumieniona, co nie uszło uwadze Rossa. Był zaskoczony, jak w ciągu kilu dni jedna osoba potrafi się zmienić na dużo lepsze.
-To kto zaczyna?-spytała.
-Ty.
-Okey-powiedziała i zaczynając grać, zaczęła śpiewać.
Z jej ust wydobył się delikatny głos, który powaliłby każdego na kolana. Śpiewała jak anioł... Głos wyraźny, delikatny, wchodzący w tonację, zachwycał Rossa z każdą kolejną chwilą. Gdy doszły wysokie dźwięki - Ross miał aż ciary od jej cudownego głosu.
Po chwili był wers, gdzie Ross się do niej dołącza. Kiedy ich głosy idealnie współgrały ze sobą, tworząc harmonię, oboje, grając na pianinie, spojrzeli sobie w oczy. Jakby śpiewali dla siebie. Grali dla siebie. Żyli dla siebie.
Ich twarze z zahipnotyzowaniem zaczęły się do siebie powoli zbliżać. Kończąc ostatnie wersy, były już na prawdę blisko, gdy usłyszeli jakiś dziwny dźwięk. Oboje odwrócili się w tym kierunku.
-Josh?-spytała zaskoczona Laura.
3 cz. Niebawem xD
Jak zaczął się ten moment ze śpiewem Lau, ciarki mnie przeszły. Poważnie <3
OdpowiedzUsuńCudowny ten OS, czekam na next :3
Jakie ciary szczęścia! I miłości! i smutku! i w ogóle! No kocham cię! xD
OdpowiedzUsuńSuper :*
OdpowiedzUsuńCzekam na ciąg dalszy <3
Super!! :D
OdpowiedzUsuńCzekam na następną cześć :D