sobota, 18 kwietnia 2015

One Shot 10 cz. 1

Od razu mówię: zamierzam odejść z bloggera. Nie wiem jednak, czy odejdę. Dlaczego? Powód macie w notce na Dreams (jak kogoś to interesuje, może tam wejść i przeczytać). Nie wiem jeszcze, czy uda mi się nie odejść czy jednak rezygnuje na stałe. Proszę tylko, nie zadawajcie pytań typu ,,Kiedy next?", bo sama nie wiem. Jeżeli mi się uda - napiszę. Jeżeli mają zostać dodane pytania ,,Dlaczego?" Tu daję wam powód (to jest notka z bloga Dreams):
,,Witajcie. Ta notka będzie inna niż wszystkie (i to nie dlatego, że nie ma zwiastunu). Najprawdopodobniej odchodzę z bloggera. Nie mam motywacji, weny, za chwilę testy i wybór szkoły...
Nic mnie już tak nie cieszy, jak kiedyś. Mam mnóstwo obowiązków i blogi...
Nie wyrabiam się, a jak już napiszę rozdział i tak nikt prawie nie komentuje.
Nawet nie wiem, czy będę dalej czytała wasze blogi. Bo już naprawdę nie daję rady.
Miałam mocną fabułę na tego bloga, ale chyba go przerobię na książkę, czy coś..
Powoli, ale nieubłaganie wykańczam się i nie sprawia mi to satysfakcji (przez kilka powodów osobistych). Dodatkowo chciałam tylko powiedzieć, że być może zostawię bloga z OS'ami, w razie gdyby wena mnie dopadła.
Nie mam zamiaru zrobić tak, jak ostatnim razem (czyli usunąć blogi bez uprzedniego pożegnania)
Więc nie jestem pewna, ale to chyba ostatni rozdział na tym blogu..."
Także zostawię chyba tylko enigmę...
Nie martwcie się - OS będzie miał drugą i trzecia część ;)


Jest to One Shot na podstawie książki pod tytułem ,,Delirium".
Powieść tę troszeczkę pozmieniałam po swojemu, ale mam nadzieję, że się spodoba ;)
Zapraszam do komentowania! Z boku )obok postów na górze) są komentarze ;))))

One Shot pisany oczami Laury.

W naszym społeczeństwie w dniu skończenia 18 roku życia dostaje się zastrzyk. Zastrzyk przeciw uczuciom. A raczej jednemu konkretnemu uczuciu, jakim jest miłość.
Kilka tygodni przed planowanym zabiegiem przychodzimy przed komisję i odpowiadamy na zadane przez nich pytania, za to oni wybierają nam kilku potencjalnych kandydatów, z którymi mamy po zabiegu iść wspólnie przez życie i mieć dzieci.
Ale to wszystko bez miłości...
Po zastrzyku zostaje ślad - trzy kropki, które tworzą trójkąt.
Nie bałam się tego zabiegu. Byłam szczęśliwa, że wreszcie wyzbędę się tej choroby, bo właśnie za to uważano miłość - chorobę, od której ludzie wariują.
Nie mogliśmy się spotykać z ludźmi płci przeciwnej, którzy nie mieli zastrzyku i musieliśmy przestrzegać godziny policyjnej.
Moją najlepszą przyjaciółką była Vanessa. Też jeszcze przed zabiegiem.
Powiem szczerze, że dziwiło mnie, że jak ludzie zaczynają być chorzy na ,,zakochanie" poprzez rozbudzenie zakaźnego wirusa, jakim jest miłość, to zaczynali nawet uciekać z domu, lub zabijać się przed zabiegiem. Dlatego chciałam dostać już swój zastrzyk, aby nie zwariować.
Wychowywała mnie ciocia. Kiedy mój tata umarł, moja mama odeszła, zostawiając na kartce napisane dwa słowa, których nie rozumiałam ,,Kocham Cię".
Wpajano mi, że nie wolno nikogo kochać, więc jak mama to mogła? Wiem, że zastrzyk na nią nie zadział. Na tatę też...
Ciocia od tygodni szykowała mnie na moją ceremonię. Zanim stanęłam przed komisją mówiła mi, jakie pytania się pojawią.
Miałam nadzieję, że już niedługo wybiorą mi najodpowiedniejszego partnera i w końcu dostanę zastrzyk.
-Jeżeli zapytają cię o kolor, to co im odpowiesz?-testowała mnie od godziny.
-Uwielbiam niebieski i zielony.
-A jak zapytają dlaczego?
-Bo przypomina mi to morze i drzewa. A ja uwielbiam naturę.
-Zapomniałaś o czymś.
-Ah tak! Na powietrzu lubią też bawić się dzieci-dodałam z uśmiechem.
-Poradzisz sobie?-spytała.
-Oczywiście ciociu-uściskałam ją i wyszłam z samochodu.
Ustawiłam się w wielkiej kolejce dziewczyn. Wstawała poza budynek komisji głównej.
Jakieś 10-12 metrów od nas była kolejka chłopców.
My byłyśmy ubrane w białe sukienki, a oni w czarne garnitury.
Każdy się stresował...
***
Teraz, kiedy kolejka się zmniejszyła usiadłam na krzesło przed gabinetem.
-Melody Lorens-powiedziała jakaś kobieta. Ja miałam być po niej.
Zaczęłam się bardziej stresować.
-Będzie dobrze, Lau-powiedziała krzepiąco Vanessa.
-Łatwo ci mówić. Masz już to za sobą-dodałam. Van była przed pięcioma dziewczynami.
Zaczęłam się denerwować ze stresu. Bawiłam się guzikami, telefonem, aż po jakiś trzydziestu minutach Melody wyszła. Nie była zadowolona.
-Laura Marano-wywołała jakaś kobieta.
-Dobra skarbie, teraz ty-powiedziała Van i uśmiechnęła się krzepiąco.
Weszłam do sali. Ściany były w kolorze fuksji, za to fotele, krzesła i kanapa ze skóry, w kolorze liliowym.
-Witaj Laura. Powiedz nam coś o sobie-dodała jakaś blondynka.
-Więc mam na imię Laura. Moje drugie imię to Marie. Interesuję się gotowaniem oraz sprzątaniem-bzdura. Nienawidziłam ani sprzątać ani gotować. Za to kochałam muzykę. Ale mówiąc te bzdury byłam uważana za lepszą kandydatkę na żonę.
Komisja, w której skład wchodziły dwie kobiety i dwoje mężczyzn, coś zapisali w swoich notesach.
-Czy lubisz dzieci?-spytał mężczyzna.
-Uwielbiam się nimi zajmować. Mogłabym zostać nawet przedszkolanką.
Kolejna rzecz, kolejne kłamstwo. Nie lubiłam zajmować się dziećmi. Jak na razie szło mi dobrze.
-No okey... Czy lubisz muzykę?
Każdy wie, że w naszym ,,idealnym" świecie muzyka była uważana za coś mało fajnego. Zaczęłam się denerwować. Bowiem jak skłamię do końca życia nie ujrzę moich instrumentów.
-Czasem gram na pianinie.
-Czy to twoja pasja?
-Bardziej sztuka, przekazana przez matkę-dodałam.
Uf... Jakoś wybrnęłam.
-Twoja ulubiona książka?
Od razu w głowie rozbrzmiał mi się głos ciotki ,,Uwielbiasz W Pustyni i W Puszczy, bo tam ratują sobie życie", ale mój mózg zignorował ten głos. W zamian powiedziałam:
-Romeo i Julia-kiedy to wypowiedziałam już miałam wyrzuty sumienia. Denerwowałam sama siebie. Komisja spojrzała na mnie zaskoczona.
-A co najbardziej podoba ci się w tej książce?
Od razu chciałam powiedzieć ,,Akcja, nienawiść dwóch rodów i ich kłótnię", ale mój głupi mózg dodał inny sygnał i dodał:
-Jest piękna.
-Co w niej pięknego?
Zaczęłam się pocić ze stresu. Czemu sama wypowiadałam głupoty?
-Ich miłość, pomimo nienawiści rodziców.
Zauważyłam jak komisja coś skreśla. Mój test wychodzi beznadziejnie...
-No dobrze. Twój ulubiony kolor?
-Różowy-dlaczego to powiedziałam?
-Różowy? Dlaczego?
Na szczęście nie dane mi było dokończyć moich słów. Do sali wbiegły... Owce. Byłam zszokowana. Na każdej czerwoną farbą pisało ,,Delirium jest złe". Owce zrobiły taki zamęt, że nikt nie spostrzegł, że na stole stoi jakiś chłopak. Mrugnął do mnie i uśmiechnął się.
Przez tę dziwną sytuację miałam nadzieję, że komisja zapomniała o moich głupich słowach...

7 komentarzy:

  1. Wow! Cudowny <3
    Mam nadzieję, ze nie odejdziesz ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Super :*
    Nieźle, czekam na cześć kolejną <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Dłuższy komentarz dodałam na Dreams. Jestem ciekawa tego Osa. Nigdy nie słyszałam o takiej historii... Ekscytujące *_*!!! :*:*:*:*:*::*:*:*:*::*:*:*:*

    OdpowiedzUsuń
  4. Fantastyczny:)
    Czekam na następną część;)
    Mam nadzieje że nie odejdziesz. ... (koma napisałam na Dreams)
    Pozdrawiam pati♥

    OdpowiedzUsuń
  5. Cudo! Nie odchodz! Co my bez ciebie zrobimy?!
    Tym chlopakiem bedzie Ross!!! Ja to wiem( przeczucie XD )
    Jak juz pisalas wczesniej beda trzy czesci, wiec czekam na kolejna czesc :)

    PS. Zapraszam na moje blogi
    raura-kinga-story.blogspot.com
    lauravanessa-smile.blogspot.com

    Do napisania
    Kinga

    OdpowiedzUsuń