poniedziałek, 2 marca 2015

Rozdział 125

*Oczami Laury*
Nie wierzyłam własnym oczom. A ona uśmiechała się do mnie. Obok niej człowiek był dla mnie tylko iluzją. Jakbym go nie widziała. Liczyła się ona...
-Witaj Laurko-powiedziała podchodząc do mnie ze łzami w oczach.
-Nie wiem skąd mnie znasz. Ja ciebie nie znam-odpowiedziałam oszołomiona kurczowo trzymając się Rossa.
-Nie pamiętasz mnie?-spytała zaskoczona. Pamiętałam. Ale nie chciałam o niej pamiętać. Już zdążyłam o niej zapomnieć... To wydawało się jakby... Chory żart?
-Lau, kim ona jest?-spytał Ross nie rozumiejąc.
-Chyba raczej kim była-odpowiedziałam. Maia gdzieś się ulotniła raz dwa. Ale Ross stał przy mnie.
-Błagam powiedz mi, że żartujesz-odezwała się. A co? Miałam może wskoczyć jej w ramiona po tym, co zrobiła?
-Nie żartuje... Całe życie tkwiłam w kłamstwie! Całe życie....-rozpłakałam się delikatnie, choć bardzo zależało mi, by grać twardą. Już dawno się pogodziłam z tym, że jej nie ma... A teraz?
-Ja ci to wszystko wyjaśnię-zauważyłam szczerość w jej oczach. Mówiła prawdę.
Zawsze sobie wyobrażałam, jakby to było, gdyby jednak nie umarła. To spotkanie wyglądało inaczej w mojej głowie.
,,Ja, jako siedemnastoletnia dziewczyna, bo do wtedy się jeszcze łudziłam, że przyjdzie i to chory sen, a ona wpada mi w ramiona".
Rzeczywistość, bywa okrutna.
Zauważyłam, że Ross przygląda się temu facetowi. Zna go?
-Pan Damiano?-wypalił w końcu.
-Znasz go?-spytałam patrząc na ukochanego.
-Tak... Laura, ten mężczyzna zostawił ci dom w spadku-powiedział Ross.
-Że niby tata?-spytałam zaskoczona.
-Witaj córciu-powiedział nieśmiało.
-To wszystko jest chore! Zostawiłeś mi dom w spadku, a zostawia się takie rzeczy po śmierci! I ten głupi list! A ty? Widziałam cię martwą! Kiedy ja przez te wszystkie lata gniłam w domu dziecka i bałam się zasnąć, ty wiodłaś sobie spokojne życie, beze mnie!-wyrzuciłam z siebie całe emocje. Jakby jakaś zła część weszła wprost do mnie i zawładnęła mną.
-To nie tak...-ona nadal była spokojna.
-A jak? A jak!-spytałam podnosząc głos.
-Daj nam to wytłumaczyć, Lauro. Nie mogliśmy cię zobaczyć wcześniej. Zaraz ci wytłumaczę-powiedział Damiano. Mój teoretyczny ojciec.
-Ale może bez świadków-powiedziała matka patrząc na Rossa.
-O nie-złapałam go za dłoń-To mój narzeczony i ma prawo wiedzieć wszystko przed ślubem-odparłam. Rodzice otworzyli usta ze zdziwienia.
-Tylko proszę nikomu nie mówić. To miała być tajemnica-Ross wymownie na mnie spojrzał. Mimo to, miałam to gdzieś. A nawet bardziej wzmocniłam uścisk dłoni.
-Mówcie. Ciebie nawet nie znałam, więc nie mogę ci nic zarzucić. Ale zostać porzuconą przez matkę?-spytałam patrząc na nią.
-To nie tak. Moja śmierć była upozorowana. Dostałam zastrzyk, który miał zadziałać w ciągu minuty. Ale do tego czasu padły mi strzały w bok i nogę. Mimo to, nic mi nie było. Tylko draśnięcie. Po chwili zasnęłam przez zastrzyk, ale nie biło mi serce, co wiązało się z brakiem oddechu...
-Czemu nie zabrali od razu twojego ciała? Czemu czekali na policję?-spytałam nie ogarniając. Westchnęła.
-Policja współpracowała z nimi. Zadzwoniłaś do nich w zasadzie, nie na policję. Ty nie miałaś zbytnio cierpieć. Miałaś tylko żyć bez przyrodnich sióstr i ojca, za to ojciec i jego wszystkie żony miały być przewiezione właśnie do Drake - najniebezpieczniejszego człowieka, jakiego znam. Pamiętasz Sashę? Była jego córką-dokończyła matka.
-A dlaczego użyłaś słowa była?
-Drake nie żyje. Słyszałam, że Sasha jest w więzieniu-powiedziała.
-Bo chciała nam zabić przyjaciółkę-powiedział Ross.
-Matko... A David? On był jej chłopakiem. Co z nim?-spytała przejęta.
-Nie żyje-głos mi się załamał, gdy to wypowiedziałam.
-Lubiłaś go?-spytał Damiano.
-Nie... Nie o niego chodzi.... On... On...-nie mogłam się wysłowić ze łzami w oczach.
-Bo on zabił Sencer-odpowiedział za mnie Ross ujmując moją dłoń.
-Spence... Nie żyje?-Damiano też była załamany. Pokiwałam tylko głową.
-Przykro mi-powiedziałam tylko.
-Dokończę tylko-powiedziała matka. Jej też było ciężko.
-To się porobiło-powiedział cicho Ross.
Mu zapewne też było ciężko. Ja swoich rodziców przynajmniej mam...
-Potem uciekliśmy, ścigali nas, ale ojciec Sashy już nam nie zagraża. I tak znaleźliśmy się, odnajdując was po latach-dokończyła.
-Nawet nie wiedziałem o śmierci córki.... A co z Van?-spytał mój... tata.
-Vanessa i Riker są małżeństwem, tak samo jak Ell i Delly i obie spodziewają się dziecka-powiedziałam.
-Ojejku! Muszę je spotkać! Riker się jej oświadczył? To dobry chłopak. Ty też Ross-dokończył Damiano. Tak dziwnie mówić jest ojciec, tatuś, bo nie znałam tego słowa.
-Są w Los Angeles. Tylko my jesteśmy na wakacjach. No i Mais i Rocky ze swoją żoną i jej siostrą. Miło znów pana widzieć-powiedział Ross. Pana? Chyba teścia...
-Myślę, że powinniśmy wrócić do Los Angeles-powiedziała mama.
-Ale musimy wziąć jeszcze ślub-powiedziałam szybko.
-Ale Van chyba nie wystawiła domu na sprzedaż, co?-spytał Ross.
-Mojego domu?-spytał Damiano. Nie. Jednak chyba się nie przełamię na ojca.
-Tak. Bo to tam zginęła Spencer. A tak w ogóle, co z twoimi pozostałymi żonami?-spytałam.
-Tak się składa, że nie żyją-odpowiedział lekko przybity.
-I co ja mam niby Vance powiedzieć?-spytałam.
-Prawdę-odpowiedział ze stoickim spokojem.
-A co z tym głupim listem i całą chorą zagadką?-spytałam.
-Wiedziałem, że znajdziesz list... No cóż. Jakby to powiedzieć... Napisałem go, jak jeszcze myśleliśmy, że umrzemy. Ale teraz jest nie ważny. Zresztą znasz prawdę-powiedział Damiano.
-Przepraszam was, ciebie w szczególności mamo, ale muszę to sobie poukładać. Przez te wszystkie lata godziłam się z twoim odejściem, kiedy ty sobie żyłaś. Może i przed kimś uciekałaś, ale znak życia był u ciebie nie widoczny. Idziemy Ross-powiedziałam bliska płaczu i pociągnęłam ukochanego za rękę.
-Będziemy w tym samym hotelu, co wy-odpowiedziała matka. Tylko tyle usłyszałam za nim się oddaliliśmy.
-I co masz zamiar z tym zrobić?-spytał mój narzeczony.
-Nie wiem. Nie codziennie dowiadujesz się, że twoi rodzice jednak żyją i są jakimiś uciekinierami-odpowiedziałam wtulając się w jego ramię.
-Ale przynajmniej twoi żyją-i tu jest pies pogrzebany...
-Jak myślisz? Co powinnam zrobić?-spytałam.
-Moim zdaniem? Wybaczyć. Bo rodziców masz tylko jednych. Ja bym dał wiele, by dowiedzieć się, że moi jednak żyję-powiedział obejmując mnie jednym ramieniem.
Tak ramię w ramię, pogrążeni swymi myślami szliśmy dalej... Do celu... Do naszego azylu...
A Maia? Gdzieś wsiąkła...
***
No hej :D Rozdziały coraz dłuższe xD
I macie tajemniczego narratora :D (za to liczę na wasze komy, tak jak pod poprzednim rozdziałem :*)
Przyznam szczerze, że jak pierwszy raz pisałam jego oczami nie miałam pojęcia, kim on będzie XD
Wszystko wyszło w praniu...
Jakam ja głupia! 
Patka, ja tu czekam na linka, tylko ciekawe jak, no nie? Zapomniałam, że miałaś wstawić na Written! I się sama pytam: Czyli Patka nie ma new bloga? 
No i masz! Znalazłam!
Skomentuję jak tylko będę mogła :*
A teraz łapcie linka i nabijajcie jej wyświetleń!!!
Blog dobiega końca... Ale ej! Ja w tekście piosenki: ,,Dziś ta nitka się urywa coś się kończy, a coś się zaczyna"
No i tak jest z moim ,,dzieckiem" bo tak traktuję ten blog :)
Mój wychowanego :) Moje miśki... Chyba płakać zacznę....
Oł już zaczęłam...
Ogar!
Dobra... Miśki... Do napisania!
P.S - rozdział na Dark się piszę xD
Płaczę...
Dziękuję za 28 komów!!

21 komentarzy:

  1. Cudo <3
    Fantastyczny adslicbacbaslcbajscbadlhjcva
    takie emocje *.*

    OdpowiedzUsuń
  2. Kiedy następny rozdział?

    OdpowiedzUsuń
  3. Super ten rozdział i taki niespodziewany zwrot akcji. Ciekawe! Dobra czekam na następny ♡

    OdpowiedzUsuń
  4. Super ten rozdział i taki niespodziewany zwrot akcji. Ciekawe! Dobra czekam na następny ♡

    OdpowiedzUsuń
  5. Omg! Wspaniały!
    Szczerze mówiąc nie spodziewałam się, że to mogą być rodzice Lau. Wszystko wskazywało na to, że nie żyją, a tu: suprise motherfucker xD Nie powiem zaskoczyłaś mnie :)
    Czekam na next ♥
    Życzę weny!
    Natalia.

    OdpowiedzUsuń
  6. Super rozdział :D
    Czekam na next ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Super rozdział :*
    Czekam na next <3

    OdpowiedzUsuń
  8. Wow ! To jest coś cudownego ! Wow ! Tego to ja się nie spodziewałam ! Jeju mowę mi objęło. .......XD Po prostu uwielbiam jak piszesz ! ♥_♥
    Z niecierpliwością czekam na next :***
    Zapraszam do siebiehttp://rauramiloscczynienawisc.blogspot.com/2015/02/rozdzia-6_26.html?m=1
    ~Żelko Jadek =]

    OdpowiedzUsuń
  9. Hejo moja kofana lamo, która przywruciła do życia rodziców Laury. No czekam jak na Dark rozdział się pojawi. Jak będe mógł to wstawie mega długiego koma. Co do tego rozdziału... jest fantastyczny. Przywruciłaś do życia rodziców Lau i to jeszcze mieszkają w jednym hoteluno i historia dlaczego uciekali. Ja domagam się ślubu i wysoko procentowego wesela hehe. Mam braka weny i myśle że twoje chocki-klocki mi pomogą. Mmm... nie wiem co ci tu jeszcze napisać... cudo... zajebioza... i nie płacz
    Chyba wszystko.
    Pozdrawia Cukierkowy :-)

    OdpowiedzUsuń
  10. O wow to teraz jestem w szoku ale jak to oni żyją? Już się pogubiłam ale rozdział strasznie mi się podobał, czekam na kolejny i pozdrawiam Ciebie kochana :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Oooo :o oni żyją?! Zaskoczyłaś mnie D rozdział genialny ♥ eh szkoda że ten blog dobiega końca, tak bardzo go uwielniam :c Czekam na next ♥ Weny życzę.

    OdpowiedzUsuń
  12. :o
    Cały czas myślałam, że to będą rodzice Ross'a :o
    :o
    To mnie zaskoczyłaś! Ogólnie rozdział świetny i nie mogę doczekać się następnego! ;)

    OdpowiedzUsuń
  13. Szczerze? To ja się nie spodziewałam, że to będą kogokolwiek rodzice!
    Zaskoczyłaś mnie ...
    Super rozdział <3
    Czekam na nexta :D

    OdpowiedzUsuń
  14. Rozdzial na Dark?! Rozdzial na Dark?! Czy tylko ja placze?!
    Dopiero w polowie kapnelam sie ze to oni są tym narratorem xd
    Kocham
    Czekam
    Daj szybko

    ~Wika

    OdpowiedzUsuń
  15. Okej, kobieto zaskoczyłaś mnie tym rozdziałem.... woooot?! Oo
    I to kolejny powód, że jesteś świetną blogerką:D
    Rozdział wyszedł ci genialne, a scena z rodzicami Lau i Rossem, boska. Nie spodziewałam się tego, ale im więcej rozdziałów tym bardziej odczuwam zbliżający się koniec, ja nie chcę;-;
    Ale jest jeszcze Dark, hyhyhy
    No i to oczywiście nie zmienia faktu, że czekam na kolejny świetny rozdział w twoim wykonaniu:D
    Ps. Dziękuję za polecenie mojego bloga, naprawdę nie trzeba było:*
    Pozdrawiam, Pati:)

    OdpowiedzUsuń
  16. RODZICE!!!!!!!???????? Z jakiej....bajki....co?! zawsze musisz coś namieszać w mojej główce? Damiano....mama....może Spencer z martwychwstanie?! Co ty wymyślasz....

    Płakać mi się chcę z myślą, że nie długo będzie ślub, narodziny, sprzedaż i....właśnie! Nic tu nie wiadomo tutaj nic! A ja tak się zastanawiałam kto to....no rodzice!
    Dyskretnie poruszyłaś temat Mai....jaj też się coś stanie? Haha .czekam....nie! Nie czekam na koniec. Czekam na...kolejną dawkę emocji:) bay:*:*:*;;

    OdpowiedzUsuń
  17. RODZICE???!!!!??! We wszystko byli wplątani rodzice? TY jesteś zagadką! Nie Laura, tylko ty..... Dlaczego ten czas tak szybko mija... Czekam...nie! Nie czekAm na zakończenie! Czekam.na dawkę emocji!:*

    Delikatnie poruszyłaś temat Mai...jej też coś zrobisz? Haha. Niech ci Dark służy:*:*;*

    OdpowiedzUsuń
  18. OMG Abi 😭😭😭
    Placze... Nie.chciałabym być na miejscu Laury a jak czytałam dzisiaj te poprzednie rozdziały to myślałam że wszystko już będzie idealnie i ty mi teraz z takim czymś wyskakujesz... OH Abi....
    Wcześniej płakałam kiedy Lau się zgodziła a teraz.....
    Naprawdę RODZICE TO WSZYSTKO ZAPLANOWALI?!
    Ale mysle, ze gdyby nie śmierć, ta zagadka itd. to Lau i Ross by się nie poznali, nie zaprzyjaznili Wszystko potoczyłobysię inaczej I nie było by tak cudownie.
    Nie mogę przeżyć tego, ze już za 5 rozdziałów to się skończy. Nie wytrzymam tego po prostu nie dam rady.

    Tak bardzo chce Cię przeprosić ze nie.komentowałam od 117rozdziału. Bardzo Przepraszam. Dzisiaj wzięłam się za czytanie czytałam od 21:58 do 22:56, haha

    OdpowiedzUsuń
  19. OMG Abi 😭😭😭
    Placze... Nie.chciałabym być na miejscu Laury a jak czytałam dzisiaj te poprzednie rozdziały to myślałam że wszystko już będzie idealnie i ty mi teraz z takim czymś wyskakujesz... OH Abi....
    Wcześniej płakałam kiedy Lau się zgodziła a teraz.....
    Naprawdę RODZICE TO WSZYSTKO ZAPLANOWALI?!
    Ale mysle, ze gdyby nie śmierć, ta zagadka itd. to Lau i Ross by się nie poznali, nie zaprzyjaznili Wszystko potoczyłobysię inaczej I nie było by tak cudownie.
    Nie mogę przeżyć tego, ze już za 5 rozdziałów to się skończy. Nie wytrzymam tego po prostu nie dam rady.

    Tak bardzo chce Cię przeprosić ze nie.komentowałam od 117rozdziału. Bardzo Przepraszam. Dzisiaj wzięłam się za czytanie czytałam od 21:58 do 22:56, haha

    OdpowiedzUsuń
  20. /Sorry za spóźnienie/zaczytałam się/nadrabiam zaległości/
    I jest narrator. :') Tak myślałam, że będą to rodzice, ale bardziej obstawiałam Lynchów. XD Cóż... zagadka rozwiązana! YAH! WOOHOO! :D W końcu brak tej niepewności, uff... Maia się ulotniła. Ciekawe gdzie...
    W każdym razie - wiem, że piszę strasznie późno. Ja tak mam : zaczynam czytać jakąś serię książek i nie będę czytać tych wszystkich genialnych wypocin na bloggerze, dopóki nie przeczytam ostatniej części! :D Takie jakieś głupie przyzwyczajenie...
    Oczywiście, że ja też płaczę! Matko jedyna, zaraz koniec. ;_; Pociesza mnie jedna wiadomość - rozdział na Dark się pisze. *o*
    Nie przymulam, lecę czytać następny. XD
    Aha - no i przewspaniały rozdział. ;3

    OdpowiedzUsuń