czwartek, 19 lutego 2015

Rozdział 120

*Oczami Vanessy*
-Jak myślicie? Dobrze się bawią?-spytała znudzona Rydel.
-Skoro kazali nie dzwonić, to raczej dobrze-odparł Ell.
-Ale chyba za jakiś czas możemy dowiedzieć się co u nich, dzwoniąc, co nie?-spytał Riker.
-Jakoś tak smutno bez nich. I tak cicho-odpowiedziałam przygaszona.
-No właśnie. Jak nie ma młodych, to nie ma co robić-odparł Ell.
-Stary się odezwał-zaśmiała się jego żona, zamykając książkę, którą właśnie czytała.
-Może to trochę dziwnie zabrzmi, ale sądzę, że Ell ma rację-powiedziałam, a reszta spojrzała na mnie zszokowana. Ell chyba najbardziej.
-Dzięki...-szepnął ledwo słyszalnie.
-Skarbie? Dobrze się czujesz?-spytał Riker dotykając mojego czoła. Nie na co dzień ktoś przyznaje Ellowi rację.
-No ale zobaczcie: jeszcze do niedawna tętniło w nas życie, cieszyliśmy się każdą chwilą, a rozmów było pełno. A teraz? Zachowujemy się jak jacyś... Staruszkowie-odparłam po chwili z trudem wypowiadając ostatnie słowo.
-A co według ciebie mamy zrobić?-spytała Rydel.
-Może się gdzieś przejdziemy? Spędzimy jakoś razem czas?-spytałam.
-O! Coś takiego super niebezpiecznego!-dawny głupi Ell powrócił...
-Przecież my w ciąży jesteśmy-dodałam z ironią.
-No i?-spytał nie kapując.
-Chcesz zostać ojcem? To zrób wszystko, bym ciążę dotrzymała!-wybuchła Rydel.
-Kochanie, nie denerwuj się-zaśmiał się delikatnie obejmując żonę ramieniem. I co ja z nimi mam?
-A może zrobimy wycieczkę, gdzieś na plażę na kilkanaście dni? Co?-spytał Riker.
-Fajnie by było... Takie małe wakacje, co nie?-spytałam z uśmiechem.
-No to już mamy plany. Teraz kiedy je zrealizujemy?-spytała Rydel.
Teraz każdy rzucał pomysłami, tak, że już wieczorem mogliśmy z czystym sumieniem podać datę i godzinę wyjazdu.
*Oczami Laury*
<Wieczór>
Po skończonej kolacji Rocky i Alexa poszli odwiedzić rodzinę. Maia umówiła się na skype z Bradem, więc ja i Ross mogliśmy spokojnie wyjść. Na spacer.
Dokładnie mówiąc,to bardzo bałam się wyjść z Rossem na rozmowę, na plażę, by... Kogo ja oszukuję. By wyznać mu prawdę.
Wymyślałam każdą możliwą opcję i każdą możliwą odpowiedź jakiej mogłabym mu udzielić.
Tylko kilku rzeczy nie przemyślałam...
-Wspaniały widok, prawda?-spytał Ross jak szliśmy wzdłuż plaży.
Było na niej bardzo mało ludzi. W zasadzie można by rzec, że z 10 osób porozrzucanych gdzieniegdzie. Był zachód słońca, więc widok nieba był powalający. Mniej więcej taki:
-Tak. To naprawdę piękne miejsce-powiedziałam z lekkim uśmiechem. Żadne z nas do tej pory nie odważyło się spojrzeć sobie w oczy.
-Tak. Kiedyś byłem we Włoszech. Jak jeszcze rodzice żyli-powiedział Ross patrząc beznamiętnym wzrokiem przed siebie.
-Mi mama mówiła, że mam korzenie włoskie-odparłam po chwili.
-Jesteś drzewem?-Ross się zaśmiał.
-No raczej! A masz jakieś wątpliwości?-spytałam z sarkazmem.
-Nie. Tak tylko-powiedział sprowadzając swój wzrok na dół.
-O czym chciałeś porozmawiać?-spytałam bez namysłu.
-A zgadniesz?-spytał nadal mając spuszczoną głowę. Oboje szliśmy bardzo powolnym wzrokiem, zachowując dystans między nami. Jakieś pół metra.
Westchnęłam głośno.
-Domyślam się, o co może chodzić-powiedziałam lekko zarumieniona.
-Nie bez powodu mnie unikasz, prawda?-spytał. Otworzyłam usta, by coś powiedzieć. Chciałam zaprzeczyć, ale on ma rację. Więc zamknęłam usta.
-Masz rację. Zachowałam się nie fair. Mogłam od razu ci dać odpowiedź-powiedziałam ze skruchą.
-Już wtedy znałaś odpowiedź?-spytał podnosząc lekko głowę, ale nadal na mnie nie patrzył.
-Nie. Zdałam sobie sprawę z tego czy coś czuję dopiero przed wyjazdem-odezwałam się po chwili.
-Czy coś czujesz?-dopytywał. Teraz przeszło mi przez myśl, że takiego scenariusza nie przewidziałam. Nie miałam pojęcia o tym, że zada takie pytanie.
-Tak. Czy coś czuję-odparłam lekko skrępowana i zażenowana.
-Miałem nadzieję, że wiedziałaś wtedy, czego chcesz. I ciągle żywię nadzieję, że odpowiesz mi na pytanie jeszcze dziś-dodał z lekkim wyrzutem.
-Wiem, że ostatnio zawiodłam, bo miałam ci dać odpowiedź, a tego nie zrobiłam, za co przepraszam. Ale skoro już tak odwlekamy tę rozmowę, to myślę, że możemy dziś już porozmawiać-moje serce gwałtownie przyspieszyło, co dało się zauważyć, również w moim głosie, który z każdym wypowiedzianym słowem drgał.
Nie przewidziałam jeszcze kilku rzeczy. Serce przyspieszyło mi gwałtownie, gdy Ross zrobił coś, czego się nie spodziewałam....
***
Hejka misie!! <3 Jak tam u was? Mam nadzieję, że rozdział się podoba. Pisałam go przez 15 minut, ale jakoś tak... Wiem, że nie jest jakiś fajny czy cuś, a poza tym rozmowa Raury została odwleczona... Ale to przez to, że już niedługo koniec bloga :) 
Do napisania!

15 komentarzy:

  1. Mam nadzieję, że ją pocałował

    OdpowiedzUsuń
  2. Wiesz że takie same zdjącie moja sis ma na tapecie w laptopie. Mam wielką nadzieje że Ross pocałował Lau. Rozdział fantastico.
    Pozdrawia Cukierkowy

    OdpowiedzUsuń
  3. Fantastyczny rozdział a za to "wiem że nie jest jakiś fajny" to powinnaś od mnie dostać musisz zrozumieć że każdy twój rozdział jest świetny i że wszyscy twoi czytelniczy Cię kochają więc czekam na next :) i mam nadzieje że Ross ją pocałował :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Super rozdział :*
    Czemu w tym momencie..
    Czekam na next < 3

    OdpowiedzUsuń
  5. supcio tylko czemu nosz w tym momencie ehh..
    i szkoda ,że rozdziały takie krótkie są :/ trzy linijki więcej jakby było byłoby rewelacyjnie dla mnie nie wiem jak z innymi :D//nikki

    OdpowiedzUsuń
  6. Super :D
    Czekam na next ;)
    Jestem ciekawa co zrobił Ross ^^

    OdpowiedzUsuń
  7. Świetny!
    Ale jak mogłaś skończyć w TAKIM momencie?!
    Mam nadzieję, że Ross wziął sprawy w swoje ręce i ją pocałował albo przytulil, albo chociaż za rękę złapał! Chyba że ją wrzuci do wody... Whatever.
    Czekam niecierpliwie na next ♥

    OdpowiedzUsuń
  8. Błagam, żeby ją pocałował!
    Świetny rozdział :D

    OdpowiedzUsuń
  9. Ya yebie, czego się nie spodziewałaś?!
    Bożee, nie lubię grania na moich nerwach -.- Przynajmniej wypad na plażę zaplanowany :D "Staruszkowie" - wyobrażam sobie, z jakim przerażeniem wypowiedziała to Van XD
    No i to chyba wszystko... Co ja mam tu jeszcze skomentować? Maia oderwać się nie może od Brada, Rocky z rodzinką szczęśliwi, miód malina! ^^
    Do następnego ;3

    P.S. Nie mogę się doczekać Dark *o*

    OdpowiedzUsuń
  10. Kocham <3 świetny jak zwykle :-D

    OdpowiedzUsuń
  11. On klęknął! On na stówę klęknął!

    OdpowiedzUsuń
  12. Hahaha.. komentarz Lovely Rosser.. xD ''Klęknął!'' Ja stawiam tak samo, albo też i na pocałunek ^^ o tak! Będzie romantic!
    Weny na nexta życze i pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń