-Już?-spytałam zmęczona. Od jakiegoś czasu (czytaj 20 minut) ja i Ross szliśmy w ciszy poprzez piękne ulice Paryża. Mimo tych przecudownych widoków nie mogłam się skupić na pięknym mieście. Powód był bardzo prosty: nogi mi odpadały. Jednak koturny nie zawsze są świetne.
-O matko... Zadajesz to pytanie co chwilkę. Robi się już nudne, wiesz?-powiedział Ross patrząc na mnie.
-Co ja zrobię?-spytałam udając niewiniątko.
-Mogłaś ubrać inne buty-powiedział wciąż na mnie patrząc.
-Chciałam ładnie wyglądać-uśmiechnął się po moim komentarzu.
-Dla mnie?-spytał z wielkim bananem na twarzy i nadzieją w głosie.
-Co? Nie! Dla siebie-odpowiedziałam, a mu mina zrzedła.
-To jeszcze trochę sobie pochodzisz-powiedział udając obrażonego i spojrzał przed siebie.
-Dla ciebie też Rossy-powiedziałam z nadzieją, że zaraz wykombinuje mi jakiś transport.
-Rossy?-powtórzył moje słowa. Zdziwiony, zaskoczony... Taki... Inny? Inaczej na mnie patrzał. Ale nie inaczej inaczej, tylko tak... Nie ważne.
-No tak. Ty do mnie Lau mówisz, to ja Rossy nie mogę?-spytałam.
-Nie, po prostu nikt tak na mnie nigdy nie mówił-powiedział lekko zmieszany.
-No widzisz? Pierwsza będę-zaśmiałam się. Ten lekko się uśmiechnął. Czy on się mnie zaczął wstydzić?
-Fajnie to brzmi-ponownie się zaśmiał z lekkim rumieńcem na twarzy. Pierwszy raz widzę by chłopak się rumienił... Tylko czemu? Przecież się przyjaźnimy...
-To... Zrobisz coś dla mnie?-spytałam.
-Co tylko chcesz. Tylko nie gniewaj się na mnie-uśmiechnął się do mnie.
-Dawno się na ciebie nie gniewam. Po prostu chciałam wykorzystać to, jak chcesz okazać skruchę. Tak bardzo ci zależało na tym, abym się nie gniewała, że miałam wrażenia, jakbyś miał zrobić dla mnie wszystko-zażartowałam sobie.
-Ale tak było-odpowiedział całkiem poważnie. Spojrzałam na niego ze zdziwieniem.
-C-Co?-wydukałam.
-Chodź na barana-powiedział po czym kucnął, abym mogła ,,wsiąść".
-Żartujesz sobie? Mam sukienkę-powiedziałam pokazując na swój ubiór.
-O jejku... Z wami kobietami-powiedział po czym wziął mnie na ręce. Tak jak kiedyś, przy naszej pierwszej kłótni. Kiedy to Ross zaproponował pójście na watę cukrową. pamiętam do dziś słowa tego starszego mężczyzny, który wziął nas za parę. Oraz słowa Rockiego, że chce być świadkiem na naszym ślubie. Może po prostu powinniśmy ograniczyć kontakt ze sobą, bo... Nie. Nie możliwe. To się nigdy nie stanie...
<Godzinę później>
-Może mnie odstawisz?-spytałam Rossa, kiedy niósł mnie już jakiś czas. Mimo to nie wyglądał na zmęczonego. Ale ja czułam się nieswojo: po pierwsze: przez moje myśli. Po drugie: przez ludzi, którzy nam się przyglądali. Nie mają własnego życia?
-A czemu?-spytał.
-Bo jestem ciężka, niesiesz mnie już długo, a ja chcę usiąść.
-Już jesteśmy-powiedział po czym wniósł mnie do uroczej knajpki. Piękny zapach unosił się po całej sali. Aż miło było popatrzeć na piękne wnętrze. Wszystko schludne i czyste. Bez niepotrzebnych dodatków. Tyle, że przy stolikach siedziały same pary...
-Ross? Co to za miejsce?-spytałam.
-Robią tu najlepsze desery na świecie! I w dodatku obsługa angielska. Mówią po naszemu!-ucieszył się.
-Mam nadzieję, że znasz drogę powrotną.
-Żartujesz? Nie muszę. Pojedziemy taksówką-powiedział po czym zaprowadził mnie do stolika.
-Co podać?-spytała kelnerka. Rzeczywiście: nasz język!
-Ja poproszę deser lodowy-powiedziałam do uroczej dziewczyny o pięknych zielonych oczach oraz płomienno-rudych włosach.
-Dla mnie to samo-powiedział Ross nie patrząc nawet na nią. Jego wzrok był skierowany na kartę ,,menu". Cieszyłam się, że zabrał mnie z hotelu i tu w pewnym sense przyniósł. Jakoś nie mam ochoty na zobaczenie Vanessy...
-Jesteś?-spytał Ross wymachując mi ręką przed oczami.
-Tak, tak. Zamyśliłam się-powiedziałam do niego i uroczo się uśmiechnęłam.
-To dobrze. Zaraz deser-powiedział i się do mnie uśmiechnął ciepło. Pierwszy raz widziałam u niego taki uśmiech. Był taki... Taki... Mama się do mnie tak uśmiechała... Tym sposobem na mojej twarzy również widniał uśmiech.
-Muszę iść do toalety-powiedziałam. Szybko wstałam od stolika i ruszyłam w stronę ubikacji. Głowę miałam schyloną nisko, więc nawet nie zauważyłam jak na kogoś wpadam.
-Przepraszam-powiedział wysoki brunet o pięknych niebieskich oczach oraz pięknym uśmiechu. Facet był przystojny. Ale dziwne, bo zaczęłam go przyrównywać do przyjaciela. I już tu dostrzegłam różnice: Ross ma oczy, w których można utonąć, a on zwykły niebieski. Ross ma blond włosy zawsze w artystycznym nieładzie, które dodają mu uroku, a ten facet włosy niczym Justin Bieber, których szczerze nie cierpię. A w uśmiechu Rossa, było coś wyjątkowego, czego nie widziałam u tego faceta. Co się ze mną dzieje?
-Nic nie szkodzi-powiedziałam szybko również się uśmiechając.
-Jestem Josh, a ty?-spytał wyciągając ku mnie rękę. Spojrzałam kątem oka na Rossa. Przyglądał się całej sytuacji, ale nie zbyt zadowolony...
-Laura-powiedziałam podając mu rękę.
-Amerykanka, jak ja?-spytał.
-Jesteś kobietą?-spytałam nie zważając na to, co mówię.
-Nie! Ja też jestem, ale amerykanem-uśmiechnął się zaczerwieniony.
-Aha-odpowiedziałam.
-Wiem, że to trochę głupie, tak przy pierwszej lepszej okazji, ale może dałabyś mi swój numer?-spytał, a moja dotychczasowa ,,sympatia" do niego przerodziła się w lekką złość.
-Sorry, ale nie. Jestem tu z przyjacielem-powiedziałam i pokazałam na Rossa. Był wystarczająco blisko, by wszystko słyszeć.
-Tylko z przyjacielem?-spytał.
-Bo skoro tak, to chyba nie będzie miał nic przeciwko, jeżeli tylko się przyjaźnicie-nadal nalegał. Co za natręt.
-A czy mój chłopak nie może być moim przyjacielem?-spytałam.
-Oczywiście, że może-znów się zmieszał.
-No właśnie. A ten chłopak jest MOIM chłopakiem-podkreśliłam słowo ,,MOIM" po czym wróciłam do Rossa, zapominając o toalecie.
-Witaj MOJA dziewczyno-zaśmiał się podając mi pucharek deseru, który właśnie przyniosła kelnerka.
-Nie jesteś zły?-spytałam.
-Za co?
-Za to, że nazwałam cie moim chłopakiem. To pierwsze, co przyszło mi na myśl-zaczerwieniłam się ze wstydu.
-No co ty. To było... Miłe-zaśmialiśmy się oboje i w ciszy zjedliśmy deser.
*Oczami Rydel*
Ja, Ell, Rocky oraz Ryland błądziliśmy po uliczkach Londynu. To właśnie tu zamierzamy spędzić... Jakiś czas. Przez śmierć Spenc, choć dziwnie to zabrzmi, ja i Ell zbliżyliśmy się do siebie. Jesteśmy parą. Za to Ryland znalazł Savannah. Tylko Rocky chodzi przygnębiony i nic nie mówi. Mamy zamiar kiedyś odwiedzić miejsce pełne wspomnień i pochwalić się nowymi związkami z rodziną, bo nie mamy zamiaru póki co dzwonić. Na pewno sobie poradzą...
-Ryd? Co ty taka zamyślona?-spytał mój chłopak.
-Po prostu zastanawiam się, co u młodych. Jak myślisz: Van i Riker są razem?
-Myślę, że już nie długo. Może ich odwiedzimy w przyszłym miesiącu?-spytał Ell.
-Tak. To dobry pomysł. Stęskniłam się za dziewczynami i Rossem. No i Rikerem rzecz jasne-powiedziałam.
-Ja też. Ale widzisz: Rocky już lepiej się czuję. Myślę, że za jakiś czas będzie już dobrze, a ty?-spytał mnie Ell.
-Też tak myślę-powiedziałam po czym złapałam jego dłoń i delektowałam się ciszą, która była między nami...
*Oczami Rossa*
Pierwszy raz w życiu tak zareagowałem... Chodzi mi o Laurę i tego gościa. Kiedy poprosił o jej numer myślałem, że wybuchnę. Czego on tu chciał? Ja wiem, że Laura jest ładna i inteligenta, ale zabolała mnie też rzecz, że Laura odezwała się do niego. A do mnie na początku nic nie mówiła. Nie mówię, że ma przestać kontaktować się z ludźmi, ale żeby od razu tak?
-Idziemy?-spytała Laura patrząc na mnie wyczekująco.
-Tak. Tylko zadzwonię po taxi-powiedziałem po czym wyciągnąłem telefon i zadzwoniłem po taksówkę. Długo nie czekaliśmy. Po chwili wsiedliśmy do wspomnianego wcześniej ,,autka" i pojechaliśmy pod wskazany adres. odprowadziłem jeszcze Laurę pod drzwi do jej pokoju.
-Świetnie się dziś bawiłam-powiedziała z uśmiechem.
-Ja również. Dziękuję, za tak miło spędzony czas-odpowiedziałem.
-Gdyby nie ty, to bym nie wyszła. Jeszcze raz dziękuję-powiedziała po czym pocałowała mój policzek...
***
Helloł! Rozdział dedykuję dla:
*Patki Cher (Byłam pewna, że Boomowi Lau się podoba! Zobaczę czy jeszcze mi blogger szwankuje a jak tak, to zgłaszam to gdzieś. A tak poza tym: masz rację. Spacer w Paryżu... So romantic<3 Sama bym tak chciała! XD)
*Zwariowanej Alex (ty wiesz za co :*)
*Ali W. (najdłuższy kom jaki kiedykolwiek widziałam!)
*Dagi (ty zawsze nie wspierasz. Czytając twoje komy nastrój mi się poprawia :) )
*Ewci (kolejna osóbka, która wywołuje uśmiech na mej twarzy :) )
*Żelkowej (za te nasz maile... XD)
*Niezapominajeczce (Jak ja za tobą tęskniłam! :******)
*Lauren Coolness (kolejny kochany misiek)
*Julii Lynch (ach jak ja kocham was moi czytelnicy!)
*Karci Lynch (zawsze ze mną)
*Klaudii Yeah (baaaaardzo utalentowanej dziewczynie, o blogu, którego kochałam!)
*Louise Noir (ty też zawsze jesteś :)))) )
*Natalii (moje kochane <3)
Oraz
*Laurze Lynch (mój misiek kochany)
Oraz
*Laurze Lynch (mój misiek kochany)
Next nie wiem kiedy :/ Ten rozdział mi wyszedł w miarę długi, więc proszę: skomentujcie go. Tym bardziej, że jest już początek Raury (Patka... Specjalnie dla ciebie :) )
Do następnego :*
Super rozdział :*
OdpowiedzUsuńDziękuję za dedykt
Czekam na next <3
Świetny rozdział
OdpowiedzUsuńRossy zazdrosny
Awwww *.*
OdpowiedzUsuńExtra :)
Aww dziękuję za dedykację kochana <3 KC
OdpowiedzUsuńPodoba mi się ten zazdrosny Ross ;p
Czekam na kolejny ;xxx
A jednak był długi. To dziwne, bo wydawało mi się, że nie. No cóż
OdpowiedzUsuńTeraz się tak nie będę rozpisywać. (mam nadzieję)
Rozdział jest...taki romantyczny. On ją nosił na rękach. I spacerowali po Paryżu. A ta akcja z Joshem...brak mi słów.
Palec mnie boli, bo walnęła mnie dzisiaj w niego piłka do siatki w WF'ie, i to tak strasznie boli :'( Powtarzam się.
Ala, nie bądź mazgaj!
Wiem. Mówienie o sobie w 3 osobie była dziwne, ale ja nie jestem ani normalna, ani spokojna. Także trzeba się po prostu do tego przyzwyczaić.
A Rossiu jest zazdrosny!! Tara tara tara! Bęc!
Jest początek Raury <3 Nie mogę...Awww!!!!!
Co to ja jeszcze chciałam...czemu ja tyle gadam. Taaaa...gadam.
Bardzo, bardzooo niecierpliwie będę czekać na next.
Dziękuję za dedyk ;) Jest! W końcu jestem zauważana! Czuję się taka wyjątkowa. :D
Odbija mi. Ale tylko tak...ciuuuteczkę.......O!
Dlaczego ja ostatnio walę taki długie komentarze?! Tego nie wie nikt.
Nie wierzę we własną głupotę. Przepraszam...co będzie dalej? Co?
Ja już nic więcej nie dodaję, bo paluszek mnie jeszcze bardziej rozboli. :)
Czekam <3
P.s. Jeśli jesteś wrażliwa na pozbawione sensu komentarze to przepraszam. ale chyba nie jesteś, bo ostatnio też taki był.
Chyba...
Hahah czytałam go już wczoraj, ohhh teraz nadrabiam see dark ^^
OdpowiedzUsuńGeniuszu ty mój, początek Raury, chociaż i tak czekam na ich pocałunek, który powinien być
dokładnie opisany. Ross jaki zazdrosny i uroczy hahah :D
Dziękuję za dedykację <3
PS: Rekord komentarza o tak należy do mnie hahah ;*
Pozdrawiam <3
KC za takie rozdziały ^^
~Alex ♡
Eeeeeeeekstrrrrrrra!!!!
OdpowiedzUsuńDziewczyno ale ty masz talent :D
Nie mogę się już doczekać Raury!
Dziękuje za dedykacje :) Czekam na next <3
*o* O rany, dziewczyno ! :D Szczerze dziękuję za dedykację ;3 Komentuję, bo naprawdę na to zasługujesz :) Masz wiele talentu, ogrom talentu i po prostu wykorzystujesz go najlepiej, jak możesz. To ja powinnam Ci podziękować, bo poświęcasz swój czas wolny, by napisać coś dla nas ^^ Oczywiście wiem, że robisz to, co kochasz i między innymi to trzyma Cię wciąż z nami :D Podziwiam Cię i to bezapelacyjnie :* Wcale nie zdziwiłabym się, jeśli Twoja przyszłość byłaby związana z pisaniem. Wiem jak to jest, gdy po prostu musisz cokolwiek napisać - z weną, czy bez (napisałam dzisiaj "hymn" o mojej wiosce na melodię "Hej sokoły" na muzykę -.-' Szczerze - uważam, że wyszło mi okropnie ;_; Nevermind -.-). Tak czy siak jesteś moim guru ^^
OdpowiedzUsuńTo teraz coś na temat rozdziału :D
Wszystko fajnie i ten teges, ale... mieszkańców państw i kontynentów piszemy WIELKĄ literą :D Poza tym, mieszkanka Ameryki to Amerykanka, a mieszkaniec to Amerykanin :) Tak na przyszłość ;3
Oprócz tego, to chyba nie mam się do czego przyczepić ^^ Znakomicie napisałaś ten rozdział. Gratki ;*
No, mam nadzieję, że komentarz nie będzie dłuższy od komu Ali. Wolę nie narażać się tej kocicy XD
Echhh... pozostało mi tylko czekać na ciąg dalszy :) Weny życzę, Ty najgenialniejsza pisarko <3
So Romantic <3
OdpowiedzUsuńDziękuję za dedykację Miśka :*
Ja też tęskniłam za tobą i twoimi blogami... ale na szczęście wróciłaś do nas :D
Początek Raury ... Suuuper <3 <3
Rozdział Boski
Rossy zazdrosny mrr *.*
Czekam jak zawsze na nexta :*****
No to czekam na next :-) :-*
OdpowiedzUsuńJeeeeej! Dedyk i dla mnie, dziękuję, aż się zarumieniłam^.^ Aszszsz tak mocno się zarumieniłam, że czuję spaleniznę hehehe
OdpowiedzUsuńI oprócz tego wyniuchałam więcej Raury, bo akcja z nią się rosskręca i wyniuchałam, też że musi się rosskręcić, bo jeszcze do stycznia i wkraczasz w nastepny rozdział, aloha!
Oprócz tego wszystkiego wyniuchałam, nosem oczywiście, że ten Josh to zmusił Rossa, to spojrzenia na Lau, jak na kobietkę swojego serca, a nie, jak na przyjaciółkę hihihihi A do tego Lau też kłopotki co do uczuć, soł sweet<3 A jeszcze lepsza atmosfea, bo czytałam rozdział (długi rozdział jeee!) przy piosence Bruno Marsa - It will rain, ale sobie nastroik zrobiłam^^
Ale ogólnie rzecz ujmując, to ta końcówka najlepsza i najsłodsza, cmoknęła go w policzek, hm ciekawe jak Ross zareaguje... oby nie uciekł,bo ja przyprowadzę go z powrotem na moim jednorożcu, oczywiście nabije go na róg, bo uciekł, tak? Nom.
I ten tego... Raura for me? I znowu czuję spaleniznę w powietrzu:D Heh, jak tu Raura, to co będzie działo się w numerze74 w wydaniu Abi Lars hehehe, będzie gorąco... i znowu czuję spaleniznę.... Tylko niech Ross nie ucieknie, please, tosz to byłoby nieetyczne, wręcz niewyobrażalne!
Nom... co tam jeszcze... Aham! A co Boomera, to jeszcze was zaskoczę, bo to, że on lubi chłopaków, to nie znaczy, że Lau i Ross bd tak szybko razem... a wg będą...? :D
Oki kończę te moje smęty ze skarpetki wydziergane i lecę pisać rozprawkę xd
I co ja mam napisać??? Wszyscy długie komentarze , Ala znowu naj dłuższy , a ja będę miała to GDZIEŚ. . Bo ty jesteś MOIM natchnieniem( jak to zabrzmiało XD) SPACER I KAWIARNIA - romantyczne!!! Początki Raury są chyba naj lepsze !:) wszyscy czekają na KISSING włącznie ze mną!!! RYDELINGTON żyje w twoim blogu , jak to możliwe????? Nie ogarniam cię czasami.............. Mam nadzieję że będę nadal wywoływać u ciebie uśmiech :-D taki WIELKI i szeroki !!! Mam tylko 5% na fonie więc dalejpisać nie mogę!!!!!
OdpowiedzUsuńOmg wspaniały! I taki hmm romantyczny ❤ i omg początek Raury, yay!
OdpowiedzUsuńJeny dedykacją dla mnie? Omg dziękuję :*
Czekam na next ❤
Boski rozdzial. Dzieki zauwzglednienie mnie w notce. Czekam na kolejny ijuz jestemciejawa ciagu dalszego...
OdpowiedzUsuńBardzo bardzo fajny rozdział trochę nawet romantyczny a że ja jestem romantyczką to jeszcze bardziej mi się podobał już nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału bo na prawdę kocham jak piszesz no cóż co mi pozostaje tylko czekać na next i Raure :)
OdpowiedzUsuńOo Dziękuję za dedykację ;) o rany to jest boskie, hebdhsbsh, kocham, kocham, kocham! XD To jak ona nazwała GO chłopakiem i jak ja nosil. Aww. Już to sobie wyobrażam jakie to cudne OMG
OdpowiedzUsuńWiesz, że Cię kocham, prawda? A jak nie wiedzialas to teraz już wiesz, haha. U góry takie długie komentarze, a ten niezauważalny... i za to bardzo, Ale to bardzo Cię przepraszam, ale Wiesz że mną ostatnio coś się dzieje i nie umiemmisac takich długich komentarzy jakie piszą niektóre twoje czytelniczki. Na prawdę Cię przepraszam, ale no po prostu... nie umiem... Ale coś jest co nie? XD Może maly, Ale zawsze coś. Ty piszesz tak, tak jendhxbs, Ugh nie umiem tego powiedzieć słowami, no bo ty piszesz tak (wiesz jak xD) henxgzbsvsgsg. Nie wyrażę tego słowami, bo nie ma takich słów na świecie, ani nigdzie. Dlatego powiem to w stylu djdnxjsnshhs, hahah.
No i przepraszam na koniec za to, że jest krótki, hahah
A i jeszcze prawie bym zapomniała ;
Raura, jejku dyshhs oni są nawet jako przyjaciele tacy słodcy jejciu
Rydellington no i tu mnie zaskoczyłas po tobie można jednak się wszystkiego spodziewać
No i na sam koniec;
Zostało mi tylko czekać na Raure i oczywiste na Riknesse
Btw. Może to wszystko nie ma sensu (w sensie ten komentarz) I tracisz czas na czytanie jego, Ale ja już tak mam, hahah.
A no i jeszcze przepraszam, że z Anonima, Ale coś mi Blogger szwankuje, więc Sorry.... ~ Żelkowa
świetny jak zwykle sory że wcześniej nie skomentowałam ale wifi mi szfankuje życze dużo weny
OdpowiedzUsuń