<12 lat później>
Rozczesała szybko swoje brązowe loki, dopięła walizkę i ostatni raz spojrzała na swój pokój. Westchnęła, po czym biegiem rzuciła się na lotnisko.
- Sara! Sara! - zaczęła krzyczeć, kiedy tylko dotarła.
- Nie drzyj się tak - powiedział głos za nią.
- Ale mnie wystraszyłaś. Musimy się pospieszyć, bo jak nie, samolot nam ucieknie.
- Nie ma szans! Nie opuszczę wakacji w słonecznym Miami! - krzyknęła podekscytowana. Już chwilkę później wsiadały do srebrnego samolotu klasy ekonomicznej.
***
Kiedy tylko dotarły i zostawiły swoje rzeczy w hotelu postanowiły szybko udać się, by zwiedzać okolicę.
Miami było miejscem, do którego przyjeżdżały co roku. To była ich tradycja, odkąd się poznały. Dopóki nie skończyły 18 lat, wyjeżdżały z rodzicami, ale potem zaczęły robić sobie wakacje kompletnie same.
Rozumiały się bez słów, traktowały jak siostry. Bo przyjaciółka, to siostra od innej matki.
Poszły do ulubionego stoiska z hot-dogami, które było otwarte przez wszystkie miesiące w roku.
Jak zwykle zastały tego samego przystojnego chłopaka, którego mama była właścicielem stoiska.
Jak zwykle zapamiętał, jakie sosy biorą i jakie dodatki sobie nakładają.
Odeszły od stoiska z uśmiechem na twarzy.
- Ty czekaj, zostawiłam portfel na stoisku - powiedziała Laura do swojej przyjaciółki.
- Dobra leć. Będę szła wolno, dogonisz mnie.
Laura szybkim krokiem podbiegła do stoiska. Na szczęście Max - syn właścicielki - zauważył zgubę i jej oddał. Niepokojące wydało się jednak to, że nagle usłyszeli krzyk jakiejś dziewczyny.
Laura od razu rozpoznała głos przyjaciółki. Kłóciła się z kimś.
- Jak leziesz baranie! - krzyknęła do jakiegoś szatyna.
- Ja?! Spójrz co zrobiłaś!
Rzeczywiście. Na samym środku swoich brązowych chinosów, chłopak miał sporą plamę od musztardy i ketchupu.
Laura buchnęła śmiechem, ale szybko się uspokoiła.
- Wlazłeś we mnie! Czy ty jesteś normalny? Gdzie ty masz oczy!
Niebieskooki stał jak wryty nie rozumiejąc sytuacji. Obca dziewczyna wywala na niego hot-doga i jeszcze go obwinia.
Ale Sara już taka była.
- Co tu się dzieje? - do towarzystwa podszedł wysoki blondyn.
- Twój kolega nie wie, co to znaczy być dżentelmenem - odparła Laura.
- Że co proszę? To ona we mnie wlazła! - krzyknął niebieskooki. Blondyn znał przyjaciela na tyle, że wiedział, iż przyznałby się, gdyby wina naprawdę była po jego stronie.
- A może masz niezrównoważoną przyjaciółkę? - zasugerował blondyn.
To podziałało jak płachta na byka. Laura należała do osób, których nie obchodziły hejty innych, dopóki były skierowane w jej stronę. Ale jeżeli chodziło o jej przyjaciół... Gotowa byłaby zabić.
- Odszczekaj to - wycisnęła Laura przez zaciśnięte zęby. Sara nigdy nie widziała laury w takim stanie, więc po prostu nie odzywała się. Zaskoczona totalnie.
- Że co proszę? - blondyn zaśmiał się ironicznie.
- To, co słyszałeś - odparła, podchodząc bliżej niego i zaciskając pięści.
- Sama zapewne wiesz, że twoja przyjaciółka jest szurnięta, po co więc ją bronisz?
Laura rzuciła się na chłopaka, kiedy ten stanął jak słup soli.
Gdy tylko go przewróciła na ziemię, blondyn zaskoczony spojrzał w jej wściekłe oczy. Nagle całkowicie złagodniał, a wspomnienia wróciły mu przed oczy.
- Laura? - spytał z nutką nadziei w głosie. Radosnym głosie.
Dziewczyna spojrzała na niego zaskoczona, po czym wstała z ziemi.
- A ty to kto? - spytała nadal wściekła.
- Nie pamiętasz mnie? - spytał. Laura przyjrzała się mu uważnie. Otworzyła szeroko oczy, a po chwili oboje uśmiechnęli się do siebie szeroko.
- Ross! - krzyknęła i rzuciła mu się na szyję.
Sara i szatyn, na którego spodniach nadal było widać ogromną plamę popatrzeli na siebie w totalnym oszołomieniu. Nie codziennie spotyka się taki widok.
- Nie wierzę! Jakim cudem?! - spytał uśmiechając się mocno i przyciskając dziewczynę do siebie.
- Co roku tu jestem. Jakim cudem cię nie widziałam? - spytała również przez uśmiech.
Ross zaśmiał się chwilę, a tuż po tym oboje odsunęli się kawałek od siebie, by spojrzeć na swoje twarze.
- Pierwszy raz jestem w tej okolicy - powiedział nie odrywając od niej wzroku.
Śledził każdy element jej twarzy. Ona robiła dokładnie to samo. Po chwili powiedział:
- Jesteś jeszcze piękniejsza niż w dniu, w którym się rozstaliśmy.
Laura uśmiechnęła się nieśmiało i powiedziała:
- Ty też się dużo zmieniłeś.
- Brzmi jak w jakiejś tandetnej komedii romantycznej - powiedziała Sara z przekąsem i dłońmi skrzyżowanymi na piersiach.
Laura odsunęła się od Rossa i powiedziała:
- Zapomniałam was przedstawić. To jest Sara, moja przyjaciółka. Saro, to Ross.
- Ten chłopak, co mi opowiadałaś? - spytała.
- Mówiłaś o mnie? - spytał zaskoczony Ross, jakby do siebie, po czym odchrząknął i dodał:
- A to jest Nick. Mój przyjaciel. Nick, to Luśka.
- To ta, co została w LA? - spytał.
Ross uśmiechnął się do niego. Po chwili Ross dodał:
- Powinien tu być.
- Kto? - spytała Laura.
- Max. Zielonooki brunet, trzeci z paczki - dodał Nick.
- Ilu was jest? - spytała Sara.
- Trzech - odpowiedział Ross.
Sara zrobiła facepalma, a Laura wtuliła się w ramię Rossa, który właśnie ją objął.
***
Witajcie w pierwszej części OS'a! zauważyłam, że coraz mniej osób komentuje, ale obserwatorzy dochodzą. Proszę was, komentujcie. To bardzo motywuje do pracy.
Tym bardziej, że kiedyś potrafiliście dzień w dzień komentować, jak pisałam Enigmę.
Do napisania!
Z Dedykiem dla Pati Czekoladki :*
Awww *.*
OdpowiedzUsuńŚwietny < 3
OdpowiedzUsuńFajne te ich pierwsze spotkanie:D I dziękuje ci za dedyk :* No, ale nie wiem czym sobie na niego zasłurzyłam?
Czekam na następną część :)
Pozdrawiam :*
Twoja Czekoladka ♥
Świetny < 3
OdpowiedzUsuńFajne te ich pierwsze spotkanie:D I dziękuje ci za dedyk :* No, ale nie wiem czym sobie na niego zasłurzyłam?
Czekam na następną część :)
Pozdrawiam :*
Twoja Czekoladka ♥
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńWspaniały :*
OdpowiedzUsuńCiekawe, słodkie te spotkanie <3
Czekam na cz. kolejną ♡
Czekam na 2 część:)
OdpowiedzUsuńNaprawdę wspaniała pierwsza część os'a czekam na kolejną :)
OdpowiedzUsuńŚwietny!
OdpowiedzUsuńCzekam na następną część!
-Wika aka ponczek