Skorzystam z okazji i zaproszę na ,,nowego" bloga (fabuła nowa, tamte posty usunięte, jest prolog):
Ludzie nazywają głupotą, myślenie, którego nie rozumieją
,,Zakochana na zabój"
Stoję, nad przepaścią.
W ręku trzymam metalowy przedmiot, który uwolni mnie od tego wszystkiego.
Zanim jednak to zrobię, mam zamiar w skrócie przypomnieć sobie wszystko, co mi zrobił.
Pierwsze cięcie i pierwszy ból. Dlaczego to tak boli?
Za co pierwsze?
Za to, że go poznałam. Przyszedł do szkoły - nowy uczeń. Dylan Werths. Tak. Przystojny, a zainteresował się kimś takim, jak ja.
Drugie cięcie za to, że mu zaufałam.
-Jak masz na imię?-spytał. Oczarowana odparłam:
-Laura.
-Piękne imię, dla pięknej dziewczyny. Co tu robisz, mała przyjaciółko?
-Od kiedy się przyjaźnimy?-spytałam zaskoczona.
-Od dzisiaj.
Kolejne za to, że pozwoliłam mu się dać omamić.
-Znamy się już kilka tygodni. Wspaniale się z tobą dogaduję. Ale jest jedno ale.
-Jakie?-spytałam. Zatrzymaliśmy się.
-Albo będziemy parą, albo nie będziemy mogli się przyjaźnić, bo nie wytrzymam.
Mała szara myszka dała się omamić, bo chciała być z kimś, kogo kochała.
Kolejne za to, że uważałam go, za wsparcie.
-To kolejny raz! Dłużej tak nie mogę!-krzyczałam.
-Lau, co się stało?-spytał.
-Moja mama... Znów się upiła!
-Oj kochana... Tak mi przykro... Ale masz mnie...
-Dziękuję-dodałam i przytuliłam go.
Następne za to, że prawie dałam się wykorzystać...
-I co? Skończyłeś już z nią?-spytał jego kolega. Podsłuchałam tę rozmowę w restauracji. Pracowałam tam jako kelnerka. Nie wiedział... Nic o mnie nie wiedział...
-Jeszcze nie. Jak na razie sprawia wrażenie ,,zakochanej"-powiedział z uśmiechem.
-Rozkochasz ją w sobie i porzucisz. Masz na to tydzień a dostaniesz kasę-zaśmiał się jeszcze inny.
-Ona naprawdę myśli, że ktoś taki jak ty, zniży się do poziomu jej patogenów?-jeszcze inny się zaśmiał.
Ostatnie cięcie, za to, że żyję. Że zraniłam mojego dawnego przyjaciela.
-Daj spokój Ross. Nie widzisz? Teraz jestem w jego lidze!-dodałam jeszcze wtedy nieświadoma planu Dylana.
-Czyli zakańczasz naszą przyjaźń, w imię miłości?-dopytał.
-Tak to już bywa. Dylan mi kazał.
Teraz zaczęłam płakać. Dlaczego byłam taka głupia?
Już nic mnie nie trzyma przy życiu.
Zamknęłam oczy i chciałam uwolnić moje ciało, ale poczułam mocne szarpnięcie.
-Laura, co ty robisz?!
-Ross?-wymamrotałam.
-Co ci jest? Cięłaś się?! Dlaczego płaczesz?
-Zostaw mnie... Jestem nic nie warta... Zostawiłam cię...
-To już nie ma znaczenia... Liczy się tu i teraz.
-Ale ja cię zostawiłam dla kogoś, kto się o mnie założył!-rozpłakałam się.
-Ale ja nie mam zamiaru o tobie zapomnieć.
Zaskoczyło mnie to.
-Dlaczego?
-Bo o miłości nie da się zapomnieć...
***
Przepraszam, za coś takiego beznadziejnego, ale to dlatego, że mam dziś taki niemrawy humor...
Sama nie wiem czemu :/
Kochani! Jeżeli możecie - proszę was komentujcie mojego nowego bloga, obserwujcie, bardzo mi zależy :D
Dziękuję wam raz jeszcze. Do napisania!
Świetny :*
OdpowiedzUsuńPiękny Os <3
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję za dedykację :)
Weny życzę i do następnego :*
Świetny!!
OdpowiedzUsuńSuper
OdpowiedzUsuńPiękny<3
OdpowiedzUsuńJakie to piękne! I ty to wymyśliłaś, że teraz?! I to przed chcwila?! Ja bym taki pisała w miesiąc. Artystka... Dziękuję za dedykację.
OdpowiedzUsuńTen Os jest taki prawdziwy... Ma w sobie to coś... I ja i ty, i inni o tym wiedzą.... Taaaa...jest cool! Jest zajefajny i nikt nie ma prawa mówić inaczej!
No to czekam na kolejny :*:*:*:*:*:*:*:*:*:*:*:*:*:*:*:*:*:* i tak zawszze będzie światny :*::*:*:*:*:*:*:*:*:*:*