W nocy cały czas nie mogłam spać. Były tego dwa powody. Pierwszy: cały czas rozmyślałam nad tym, co tam zastaliśmy wraz z Rossem. To straszne coś. A drugi? Maia strasznie chrapie i się wierci. Nie miałam jak zasnąć... To była najgorsza noc w moim życiu... Choć nie. Kilka nocy po śmierci mamy były najgorszymi w moim życiu. Te koszmary... Ten widok mej martwej rodzicielki... Ten sam straszny widok, który śnił mi się kilka, kilkanaście, a może kilkaset nocy pod rząd. Ciągle ten sam sen.
Pytam mamę, co się stało z tatą. Po raz kolejny ją męczę, a w odpowiedzi mam jej płacz, wyrażający jej ból, jej złość, jej ciągłe cierpienie. Dlatego spuszczam głowę i przestaję pytać na kilka dni. To znaczy zawsze tak było... Ale teraz nie. Mama po chwili uspokaja się i przytula mnie do siebie. Zaczyna śpiewać i się kołysać. Kołysać mnie tak, abym zasnęła. Czemu tak kołysa 15-latkę? Bo ona boi się burzy. Ona czyli ja. A huragan jest okropny... Po chwili słyszymy strzały z pistoletu. Ja wchodzę do szafy na kilka godzin. Słyszę strzały również w domu. Kiedy wychodzę z tej szafy widzę moją rodzicielkę martwą. Leży zimna i sina na ziemi. Jej oczy są pełne strachu i patrzą bezkresnie przed siebie. W moich oczach pojawiają się gorzkie łzy, widząc czerwoną ciecz wypływającą z jej ciała. Przestrzelonego ciała. Dotykam jej szyję, szukając tętna. Kiedy go nie znajduję, dotykam jej nadgarstek, myśląc, że to tam go znajdę. Ale nadzieja matką głupich... Mama nie żyję, a ja dobrze o tym wiem. Tyle nadal nie mogę się z tym pogodzić, łudząc się, że mama śpi, albo, że to koszmar, z którego zaraz się obudzę. Kiedy w końcu wychodzę z tego szoku dzwonię na policję. Przyjeżdżają, przesłuchują mnie, choć nie dostają żadnej odpowiedzi. Nie płakałam. Mój wyraz twarzy był nieobecny... Oni nadal mnie przesłuchują. Pytają o rodzinę, o przyczynę śmierci oraz o to, kim dana osoba była. A ja? Zamiast im pomóc i znaleźć oprawcę, który chciał zabić moją mamę, patrzę prosto przed siebie. Wiem, że jestem potworem. Przecież beze mnie mogą go nigdy nie znaleźć... Ale mi już jest wszystko jedno. W tamtym momencie chciałam, aby mnie również zabił...
Kilka dni później, dni męczarni w pogotowiu opiekuńczym, gdzie również inne dzieci mnie męczyły jak w szkole, a opiekunowie nie reagowali, a raczej dobijali pytaniami, w końcu wyszłam. Ale gdzie? Do domu dziecka. Do domu dziecka! I tam zostaję przez trzy najdłuższe lata mego życia, umilone przez kochaną Anastasię Coolen. Moją przyjaciółkę. Co jest dalej? Ten koszmar się jeszcze nie kończy. Pewnego dnia idę sobie z domu dziecka. Pobita przez inne dzieci. Mam wtedy 18 lat. Na sobie mam tylko torbę z domu dziecka. Wiem, że w domu dziecka nie byłam bita, ale moja wyobraźnia jest bardzo bujna. Moje koszmary mnie męczyły dalej... W nocy oprawca do mnie wrócił. Zaczął mnie dusić. Chyba ręką. Nawet się nie wyrywałam. Kiedy to zobaczył... puścił mnie. Po chwili przyszedł, ale tym razem z pistoletem. Pewnym krokiem do mnie podszedł, przyłożył pistolet do głowy, a ja... W tym momencie się budziłam. Tak wyglądało kilkaset dni, a raczej nocy mego życia. Co dzień ten sam koszmar....
-Nie śpisz?-spytała mnie Maia zaspanym głosem na wpół otwierając swe powieki i przeciągając się. Pokiwałam przecząco głową.
-Czemu? Coś się stało?-nadal kiwałam przecząco, a żeby mi uwierzyła lekko się uśmiechnęłam.
-Ja idę spać. Jest wcześni. Dobranoc-powiedziała i położyła się. A ja patrzyłam przez okno. Promienie słoneczne delikatnie spadały na zboża, które robiły prześwity. Kwiatki budziły się do życia, a kłosy zbóż delikatnie muskane przez wiatr kołysały się. Spojrzałam na zegarek wiszący na przeciw łóżka. Wskazywał na godzinę 5:45. Postanowiłam nie męczyć się dłużej tylko pójść na dół i zrobić sobie coś do jedzenia. Na dole zastałam Rossa.
-Już nie śpisz?-spytał z troską.
-Nie spałam całą noc-powiedziałam ziewając.
-To tak jak ja-uśmiechnął się lekko, co natychmiastowo odwzajemniłam.
-Co na śniadanie?-spytałam podchodząc bliżej patelni, na której coś się smażyło. Otworzyłam pokrywkę.
-Omlety-powiedział Ross.
-Jak myślisz, znajdziemy rubin?-spytałam po chwili.
-Oczywiście. Po coś na pewno ktoś go stamtąd zabrał.
-Trochę się boję, co tam możemy zastać. I co się stanie jak włożymy tam rubin-powiedziałam ze strachem.
-Może otworzy się jakieś tajemnicze przejście?
-A może masz za bardzo wybujałą wyobraźnię?-powiedziałam na co oboje się zaśmieliśmy.
-A skąd wiesz, że tak nie będzie?
-Nie wiem. Ale skoro mamy się spodziewać niespodziewanego, to ja mogę spodziewać się wszystkiego-powiedziałam na co się trochę przeraziłam. Sama zaczynam się bać.
-Wejdziemy tam dziś jeszcze raz?-spytał, a ja parsknęłam śmiechem.
-Chyba cię główka boli-powiedziałam z ironią i ,,puknęłam" go delikatnie w jego głowę.
-A wiesz, że boli? Chyba od nie wyspania-powiedział całkiem poważnie, a ja zrobiłam tak zwanego ,,facepalma".
-I co ja mam zrobić z tą informacją?-spytałam po raz kolejny z ironią.
-Rób, co chcesz. Ja mam ochotę zjeść śniadanie. Jesz ze mną?
-A myślisz, że przyszłam tu, bo mi się nudzi?
-Ja nie wiem, co siedzi w tej twojej małej główce...
-Za to ja wiem, co tam jest i na pewno została obdarzona mózgiem i logicznym myśleniem.
-Co do tego, nie mam nawet najmniejszych wątpliwości-powiedział i uśmiechnął się rozbrajająco.
-Dasz mi jeść?-spytałam po chwili. Co jak co, ale głodna jestem!
-A co z tego będę miał?-spytał z uśmieszkiem.
-Ummm... Świadomość, że zrobiłeś dobry uczynek, podzieliłeś się posiłkiem i nakarmiłeś głodną istotę-powiedziałam całkiem serio. Niech na ni więcej nie liczy. Przymrużył oczy, ale nie odezwał się ni słowem. Po prostu wyciągnął talerze, nałożyła na nie nasze śniadanie i podał do stołu.
-Dziękuję-powiedziałam i zaczęłam zajadać się omletami...
***
Przepraszam, że jest mało dialogów, a dużo tekstu, którego zapewne większość z was nie przeczytała, ale co tam:) To taka ,,historia" z życia Laury oraz jej koszmar. Dwa w jednym:) Pamiętajcie! 20.07 będzie rozdział 50. ,,Spodziewajcie się niespodziewanego"... Kocham was misie! (Od razu przepraszam, że druga część jest nudna:/)
A co do ciebie Żelkowa (Dominiko) masz tyle pytań:) Może wyprowadzę cię z błędu: Maia w 50 na pewno nie będzie z Rossem:) To mogłoby być dla niektórych za bardzo oczywiste. A wy macie się ,,spodziewać niespodziewanego". (Ktoś w ogóle wie, czemu rozdział 50 20.07, a nie jutro? :))
A co do ciebie Żelkowa (Dominiko) masz tyle pytań:) Może wyprowadzę cię z błędu: Maia w 50 na pewno nie będzie z Rossem:) To mogłoby być dla niektórych za bardzo oczywiste. A wy macie się ,,spodziewać niespodziewanego". (Ktoś w ogóle wie, czemu rozdział 50 20.07, a nie jutro? :))
Cudo:)
OdpowiedzUsuńŚwietny! ♥
OdpowiedzUsuńCo ty pieprzysz!? Ja to wszystko przeczytałam, bo to je wspaniałe!
OdpowiedzUsuńAch te tajemnice... Wiercisz mi nimi dziury w brzuchu... Lubię to xD
Weny życzę! C:
Huehue a ja wiem jak się skończy sezon xDDDD Dzięki Estera <3333 XDDDD A tak poważnie to rozdział zajebisty *_____*
OdpowiedzUsuń-ola
Ah Oleńka! Ty przecież wiesz wszystko:)
UsuńHuehue XD Ja zawsze no bo: #WróżkaOlaWieWszystkoxD
Usuń-Ola
Cudo ! 3 miesiące od założenia bloga?
OdpowiedzUsuńŚwietny <3
OdpowiedzUsuńA rozdział 20 gdyż mijają dwa miesiące od założenia bloga <3
Super czekam na next :-)
OdpowiedzUsuńAgata
♡
OdpowiedzUsuńNie mogę się doczekać nexta ;*
Ciekawe co się stanie...
Super rozdział :) Czekam na next :) Zapraszam do mnie:
OdpowiedzUsuńlaura-vanessa-r5-i-reszta.blogspot.com
Super rozdział :)
OdpowiedzUsuńCzekam na next <33
Zostałaś nominowana do Liebster Award. Pytania znajdziesz tutaj- http://nic-nie-jest-wiadomo-r5laurainni.blogspot.com/2014/07/2-liebster-award.html
OdpowiedzUsuń<3
Zostalaś nominowana do Liebster Adward.
OdpowiedzUsuńPytanka na moim blogu:
http://nic-nie-jest-dobrze.blogspot.com/2014/07/moj-pierwszy-liebster-adward.html
Świetny rozdział!
OdpowiedzUsuń