-Bal jest za dwa dni. Tańce nie będą szybkie czy coś. Takie bym bardziej powiedział jak w średniowieczu-powiedział Ross i uśmiechnął się do mnie. A mi mina zrzedła. Ja nie umiem tańczyć!
-Laura? Coś się stało?-spytał Ross widząc moją minę.
-Chodzi o mnie?-pokiwałam przecząco głową.
-O bal?-spytał, a ja po raz kolejny zaprzeczyłam.
-O taniec?-Bingo! Tym razem moja ,,odpowiedź" była twierdząca.
-Może cię nauczę?-spytał, a mnie po raz kolejny zamurowały jego słowa. Kolejna bezinteresowna pomoc z jego strony w stosunku do mnie. Pokiwałam lekko głową na znak, że chętnie przyjmę jego pomoc.
-To może jutro wpadnę? Bo dziś jest późno-powiedział, a ja lekko uśmiechnęłam się.
-To do zobaczenia!-rzucił i pożegnał się ze mną. Odetchnęłam. Nikt nigdy nie uczył mnie tańczyć, bo nie było takiej potrzeby. Nigdzie nie wychodziłam, nie tańczyłam... Nigdy. A teraz? Odkąd tu jestem czuję się wartościowa. Że kimś dla kogoś jestem. Że ktoś uważa mnie za przyjaciółkę. Ale to nie to samo co Sasha. Ona była fałszywa, nic nie warta, a jej słowa - puste. Z Rossem jest zupełnie inaczej.
Po moich przemyśleniach poszłam do łazienki, aby wziąć szybki prysznic i położyć się spać. Już po krótkiej chwili zmorzył mnie sen...
<Rano>
Obudziłam się przez promienie słoneczne docierające przez otwarte okno. A byłam pewna, że zamykałam je na noc... Dziwne. Spojrzałam na zegarek: była 9:08. Czułam zapach omletów rozchodzących się po domu, przez zjawisko dyfuzji... Coraz bardziej zszokowana schodziłam za zapachem omletów, dobiegających z kuchni. Kiedyś mama mi je robiła. Mówiłam jej, że są najlepsze na świecie.
Szłam coraz niżej po schodach do pomieszczenia, o którym wcześniej wspomniałam. A przy blacie kuchennym z patelnią w ręku stał Ross. Co on o tej porze tu robi? Po chwili odwrócił się w moją stronę, a okazało się, że to wcale nie Ross. To Mark! (Mark, to chłopak, który podobał się Laurze w podstawówce). Czemu on ma blond włosy?! Po chwili zza pleców wyciągnął pistolet. Wycelował w moją stronę. Widziałam jak pociąga za spust. Słyszałam strzał. Nie trafił. Zaczęłam uciekać. Po chwili znajdowałam się na dworze. Tam znajdował się Ross. Gdy zobaczył, że uciekam uśmiech, który gościł przed chwilą na jego twarzy zaczął znikać. Usłyszałam kolejne pociągnięcie za spust. Tym razem Mark trafił. Ale nie we mnie. W Rossa! Czułam jak łzy nachodzą mi do oczu, a Mark zaczął się uśmiechać. Po chwili przyłożył mi pistolet do głowy. Pociągnął za spust, a ja słyszałam ten hałas...
Nagle obudziłam się zalana potem. Czyli to był tylko sen. Pierwszy koszmar odkąd tu mieszkam. Przerażona i zalana potem od emocji poszłam pod prysznic...
***
I jak tam misie? Spodziewaliście się, że to był sen? Nie dobra ja! Hahaha! Nie a teraz tak na poważnie - rozdział jest za, uwaga.................... 12 komentarzy pod poprzednim rozdziałem oraz 19 obserwatorów!!! Normalnie kochani jesteście!!! Do napisania<3
Bosko z resztą jak zawsze *_* Już się bałam, że ten sen to real, na szczęście tak nie było ^_^ Czekam na next :>
OdpowiedzUsuńJezu weź mnie nie strasz!!
OdpowiedzUsuńRozdział sweet <3
Czekam na kolejnego szybkiego nexta!
Jejku *.* masz talent. rozdział jak zawsze super. :D
OdpowiedzUsuńWspaniałe ;> Nie komentowałam wcześniej :/ Wybacz. Od teraz będę komentowała każdy nowy rozdział ;* CZekam na nexcik :)
OdpowiedzUsuńsuperooowy ... a sen najlepszy ;) nie moge sie doczekac balu ^_^
OdpowiedzUsuńCudowny rozdział czekam na nexta
OdpowiedzUsuńjeja! :3. CUDAŚNY! :3
OdpowiedzUsuńczekam na next mam nadzieję , że jak co dzień będzie jutro :*
OdpowiedzUsuń:))) cudnyy :D
OdpowiedzUsuńbosko *.*
OdpowiedzUsuńsuper rozdział :*
OdpowiedzUsuńCzekam na next <3
Nie strasz mnie, bo tu malo zawału nie dostałam! Rozdział super i wpadaj na mój blog!
OdpowiedzUsuńBardzo fajny rozdział! Kiedy kolejny? :)
OdpowiedzUsuńJesu jaki koszmar koszmarny xD coraz ciekawiej się robi B] ekstra zozdział /Lizzy
OdpowiedzUsuń