Od tamtego incydentu z burzą przestałam się jej bać. Ross mi w tym pomógł. I ogółem w wielu innych rzeczach. Codziennie uczył mnie nowych utworów. Niektóre sam napisał. Ale i tak nic nie mówiłam... Nie umiem się odezwać. Tak po prostu. Dziewczyny wyjechały na szkolenie i wrócą za miesiąc. Znowu... Zostawiły mnie! A co do zagadki, którą próbowałam rozwiązać... Dopiero dziś o niej pomyślałam.
Ross przychodził, zwierzał mi się, pocieszał, pomagał. Ale w zamian miał moje milczenie. Dziś wyjątkowo przyszedł później. Jak zwykle graliśmy razem. Potem usiedliśmy wygodnie w salonie...
Gadaliśmy do późna. Dobra przesadzam. On prowadził monolog. Jak zwykle. Czemu tak musi być? Dlaczego?
-Laura?-spytał, a ja na niego spojrzałam.
-Dlaczego taka jesteś?-spojrzałam na niego pytająco.
-No... Taką zagadką. Jesteś moją przyjaciółką, choć w zasadzie pojawiłaś się znikąd w domu pana Marano, przyjechałaś taka tajemnicza i nic nie mówisz...-zamilkł. A ja nic nie mogłam z siebie wydusić. On ma rację. Ja nigdy nic nie powiedziałam. To znaczy od pewnej sytuacji, którą już znacie... Ale Ross jest przy mnie mimo to... A ja nawet do sióstr nie potrafię nic powiedzieć...
-Wszystko okej?-powiedział Ross, a ja ponownie na niego spojrzałam i uśmiechnęłam się niemrawo.
-No bo taka zamyślona byłaś... Myślałem, że cię obraziłem czy coś-powiedział, a ja udawałam zdziwioną. I uśmiechniętą zarazem. Ross również się zaśmiał.
-Wiesz... Niedługo jest taki bal maskowy w wiosce. I mam takie pytanie: Poszłabyś ze mną?-spytał, a mnie zamurowało. Nie potrafiłam nic wydusić. To znaczy stałam jak słup soli. Po chwili ogarnięcia spojrzałam na Rossa z miną typu ,,To nie jest dobry pomysł".
-Proszę. Zgódź się-zrobił takie słodkie szczenięce oczka. Nie sposób mu odmówić. Chwilę jeszcze zastanawiałam się, ale w końcu dałam za wygraną. Po chwili Ross powiedział, że musi coś załatwić. Pobiegł szybko z mojego domu (wybiegł w sensie - od autorki). Po około 5 minutach wrócił z paczuszką w ręce i mi ją wręczył. Spojrzałam zdziwiona na przedmiot, ale chwyciłam go oraz rozpakowałam powoli. Pociągnęłam za dwie strony jasnożółtej wstążki, która okrywała zielony papier. W środku znajdowała się taka sukienka:
Do tego maska:
Oraz buty:
-Wiedziałem, że się zgodzisz, więc już wcześniej ci kupiłem rzeczy na bal. Mam nadzieję, że się podobają i że rozmiar odpowiedni-powiedział, a ja nadal delikatnie opuszkami palców jeździłam po każdym nowym, dostanym przedmiotem.
***
Hello misie! Jak tam? Dziękuję za 11 komentarzy pod poprzednim rozdziałem i za to jest rozdzialik:) Dziękuję za 19 obserwatorów i prawie 4500 wyświetleń! Jesteście naprawdę kochani:) Do napisania!
bambambambambmabmabmabambmam! :3. Rozdział jest cudaśny! :). Już nie mogę się doczekać następnego ;3
OdpowiedzUsuńAle z Rossa słodziak<3
OdpowiedzUsuńBoski rozdział
sweetaśnie <3 czekam na next <3
OdpowiedzUsuńSuper rozdział :*
OdpowiedzUsuńCzekam na next <3
:3
ojej *.* jakie to słodkie <3 Rossy taki kochany :8 czekam na nexcik ^_^
OdpowiedzUsuńAwwww ^_^ Rossy jest taaki słodki <3 Czekam na next :>
OdpowiedzUsuńAww jak słodko <3
OdpowiedzUsuńSweetaśny rozdział!!!
Czekam na szybkiego nexta!
*.*
OdpowiedzUsuńCUDO!!
OdpowiedzUsuńWow. Niedawno odkryła twojego bloga. I bardzo mi się spodobał. Nie mogę doczekać się nexta ^.^.
OdpowiedzUsuńPs. Zapraszam do mnie
diary-ross.blogspot.com
Boooże! Powiedz mi jak ty to robisz? Piszesz świetnie! Czekam z niecierpliwością, kiedy Laura się odezwie! Odezwie się?
OdpowiedzUsuńTak, to zdecydowanie najlepszy blog o Raurze. Kiedy kolejny? <3
OdpowiedzUsuńOooo zaprosił ją na bal ♥
OdpowiedzUsuńKurde niech ona zacznie rozwiązywać tą zagadkę no i mówić ;) /Lizzy