Obudziły mnie promienie słoneczne, które padały wprost na mnie. Otworzyłam ociężale powieki. Wokół mnie było cudownie. Tafla wody odbijała tak promienie słoneczne, że tworzyły one najdziwniejsze, a zarazem najpiękniejsze kolory jakie widziałam. Wiedziałam, że dziś muszę poszukać sobie jakiegoś lokum. Wyjęłam torbę zza głowy, nałożyłam ją na ramię i wstałam, aby udać się gdziekolwiek.
Szłam już godzinę prosto przed siebie. Nie wiedziałam dokąd, jak daleko. Miałam tylko w tym momencie jeden cel - znaleźć jakieś miejsce do spania. Szłam znów tymi uliczkami. Tymi ciemnymi. Ale wisiało mi to. Nagle poczułam jak ktoś przykłada mi metalowy, zimny przedmiot do gardła. Nie widziałam kto to był. Szczerze? Nawet nie krzyczałam, nie wyrywałam się... Tak jakby... Jak gdyby nigdy nic. Wiedziałam, że to może być mój koniec. Ale nic z tego sobie nie robiłam. Ten ktoś, kto trzymał najprawdopodobniej nóż przy moim gardle po chwili sam przestał przykładać mi go do aorty. Chyba zrezygnował nie widząc oporu z mojej strony. Jednak zrobił mi głęboką szramę na ramieniu. Syknęłam z bólu. On już uciekł. Zaczęła mi krwawić. Zacisnęłam zęby z bólu i przyłożyłam tam rękę.
Zastanawia mnie czemu oni to robią. Dlaczego chcą zrobić krzywdę komuś, kogo nie znają, kogo nie widzieli, kogoś, kto im nigdy nic nie zrobił. Może mają jakiś uraz? Może zostali skrzywdzeni przez kogoś? Ale czemu w takim razie odgrywają swoją złość na kimś, kto niczym nie zawinił? Kto może mieć problemy podobne do nich? A może to zaburzenia psychiczne? Ci ludzie z pewnością normalni nie są.
Po chwili podbiegła do mnie jakaś dziewczyna. Na moje oko ze dwa lata starsza ode mnie. Czarne włosy, ubiór dość wyzywający również w tym kolorze, miała coś wytatułowane na ramieniu i kolczyk nag wargą.
-Jestem Leyla, a ty?-i znów milczałam.
-Nie chcesz nie mów. Ale to trzeba opatrzyć-kiedy to mówiła wskazała na moje ramię.
-Mogę zobaczyć?-spytała mnie. Podałam jej rękę.
-Nic poważnego, ale zajmę się tym. Chodź-powiedziała to i pociągnęła mnie w stronę jakiejś innej uliczki. Weszłyśmy do domu, chyba jej, ale strasznie syfnego. Opatrzyła mi ranę. Polała wadą, coś tam jeszcze porobiła, a ja tylko z bólu zęby zaciskałam.
-Nie radzę chodzić tymi drogami, bo gorzej będzie. Odprowadzę cię do innego miejsca. Widzę, że szukasz mieszkania-pokazała na moją torbę-Szkoda, że u mnie nie ma tyle miejsca, to byś została. Ale radzę ci uważać, okej?
Leyla chyba tylko z pozoru jest taką dziewczyną. Zajęła się mną, choć nawet mnie nie zna. Rana mniej krwawi. Prawie w ogóle. Jak na razie jest dobrze. Nie mogłam nawet ust otworzyć aby jej podziękować. Nie wiem czy kiedykolwiek coś jeszcze powiem. Czy kiedykolwiek komuś zaufam. Powiem, co mi leży na sercu. Cokolwiek.
Dziewczyna odprowadziła mnie do końca ,,tego czegoś".
-Trzymaj się-powiedziała i znikła w ciemnościach i tłumach ,,Ludzi Ulicy" Nawet fajna jest. Każdy ma swoje dobre strony i coś dobrego. Nikt nie może mieć przecież całego serca z kamienia prawda? Chociaż i tacy się zdarzają. No więc teraz po raz kolejny muszę czegoś szukać. Po chwili zobaczyłam przed sobą drogie auto. Z niego wysiadło kilku pakerów w garniturach, aby otworzyć drzwi komuś z tyłu. Tym kimś był mężczyzna. Mógł mieć z 40 lat? Nie więcej. Mafia czy co... Zaczęłam się zastanawiać. Po chwili mężczyzna wraz z ,,Pakerami" - bo tak ich nazwałam - podszedł do mnie.
-Laura Marie Marano?
***
Nareszcie skończyłam! Mimo, że nie jest długi to jednak minimalny brak weny robi swoje:) Mam nadzieję, że się podoba:) Rozdział dedykuję wszystkim obserwatorom:) Do napisania<3
Ciekawe o co chodzi:)
OdpowiedzUsuńSuper rozdział :) kiedy kolejny? ;)
OdpowiedzUsuńSweet rozdział!
OdpowiedzUsuńCzekam na nexta
Świetny rozdział:D
OdpowiedzUsuńJestem ciekawa, co dalej z Lau i pakerami xD
Cudny!!! ;)
OdpowiedzUsuńSupcio!
OdpowiedzUsuńExstra rozdział ! Jestem mega ciekawa co będzie dalej :) Naprawdę masz wielki talent do pisania
OdpowiedzUsuńA kiedy następny ?
OdpowiedzUsuńGenialny! Dawaj nexta!
OdpowiedzUsuń