Jako że jestem kapitanem, a kapitan przegrać nie może wdrapałam się czym prędzej na drzewo. Dość duże drzewo. Jak się okazało z szerokimi gałęziami, więc wdrapanie się na nie to była błahostka. Dziewczyny już dawno gdzieś się pochowały. Ana tak jak ja wdrapała się na drzewo. Tyle, że o wiele dalej niż ja. Tak więc zaczęła się ekscytująca gra. Miałam zapas dziesięciu balonów. Maia dodała do nich barwników. Już chcę zobaczyć miny chłopaków, na ich kolorowe ubrania, twarze... Ale będzie zabawa!
Czas strasznie szybko leciał. Nim się spostrzegłam chłopcy dali swój ,,okrzyk", że już są gotowi. Dziewczyny zrobiły to samo. Oprócz mnie oczywiście. Ale cóż... Takie życie. Tak więc czekałam. Wytrwale czekałam, aż w końcu będę mogła kogoś dopaść...
*Oczami Rossa*
Szedłem oczywiście po ciemnym lesie. Mnie nie wypada chować się po krzakach czy na drzewie. Wiedziałem, że Maia nie będzie dziś kapitanem. Była cztery razy pod rząd. A znam ją za dobrze. Jak to ona kiedyś mi powiedziała, że zawsze za piątym razem coś zmienia. W tym przypadku również tak będzie. Czyli na bank będzie to RyRy lub Ana. No bo nie wiem, czy ustanowiłaby Laurę kapitanem. Kogoś, kogo nie zna...
Po chwili poczułem mokrą ciecz na swojej koszulce, od tyłu. Odwróciłem się, a tam kogo zastałem?
-Rocky! Głupi jesteś? Miałeś nie rzucać w tych ze swojej drużyny tylko w tych z przeciwnej!
-Sorry, tak jakoś... Nie wiedziałem kim jesteś! Jest już wieczór!-próbował się wybronić.
-Jesteś tak mało inteligentny, że nie potrafisz rozróżnić w kogo rzucasz po sylwetce i wzroście?-spytałem z ironią. Po chwili usłyszałem pękającą gałąź w krzakach.
-Ciii-pokazałem Rockiemu, aby podszedł ze mną bliżej i zaczął rzucać balonami. Po chwili zaczęliśmy dość mocno rzucać w daną osobę.
-Riker?-spytałem kiedy dana postać wyłoniła się z krzaków.
-Nie! Ksiądz Maciej! Lepiej sprawdzajcie zanim zaczniecie kogoś okładać-mój starszy brat się zbulwersował. A skąd ja to miałem wiedzieć?
-Ile zostało wam balonów?-spytał jak się uspokoił.
-Mi trzy-powiedziałem.
-Mi cztery-powiedział Rocky.
-A mi tylko jeden-dokończył mój najstarszy brat.
-Jeden?! Jakim udem?-spytaliśmy równocześnie z Rockim.
-No parę mi spadło na ziemię...
-Parę?! Riker, jak mogłeś zmarnować 9 balonów!-krzyknąłem na niego. Spuścił głowę.
-Dobra nie ważne. Idziemy grać dalej-powiedziałem i szliśmy dalej.
-Może się rozdzielimy? Las nie jest taki duży, a nam łatwiej będzie znaleźć dziewczyny i RyRy'ego-pierwsze inteligentne zdanie Rikera podczas dzisiejszej gry.
-Spoko. Ja pójdę prosto. Riker ty na lewo, a Rocky na prawo. Powodzenia!-rzuciłem i się rozdzieliliśmy...
*Oczami Mai*
Ja i RyRy ukryliśmy się w krzakach. Dwóch różnych. Po chwili usłyszałam czyjeś kroki. Zaczęłam okładać daną postać balonami. Po chwili zobaczyłam... Rockiego. Tak!
-Jupi!-krzyknęłam patrząc na szatyna, który mienił się kolorami tęczy.
-Pokaż rękę-powiedziałam tonem nie znoszącym sprzeciwu. Pokazał i co się okazało?
-Nie jesteś kapitanem... A to pech...-powiedziałam i poszłam.
-Ej! A ja?-zawołał za mną.
-A no tak!
W grze jest jedna ogólnikowa zasada. Jaka? Jeżeli już na jakąś osobę z przeciwnej drużyny wytracisz balony, to razem musicie stawić się przed miejscem, gdzie ma odbyć się kara. Szkoda, że to ja muszę iść z Rockim...
*Oczami Laury*
Usłyszałam jakieś kroki. W dodatku była blond czupryna. Ross... To na pewno on. Zaczęłam daną osobę okładać balonami. Po chwili zeszłam na ziemię.
-Mam cię!-krzyknęłam szczęśliwa. Niestety jednak uśmiech mi zszedł natychmiastowo. Czemu? Przede mną stał... Riker!
-Lau-Laura? T-ty mówisz?-spytał dziwnym głosem? Takim... Zaskoczonym? Gdy tylko wypowiedział te słowa uciekłam przed siebie zostawiając osłupiałego blondyna za sobą. Po chwili na kogoś wpadłam. Teraz miałam pewność, że był to Ross.
-Laura? Co się stało?-spytał mnie z troską.
-Zaczęłam rzucać twojego brata balonami będąc pewna, że to ty. No i odezwałam się. I on teraz stoi tam zdziwiony.
-To chyba dobrze, że się odezwałaś, co nie?-spytał.
-Ale ja nigdy się nie odzywam! Do nikogo! Prócz ciebie-powiedziałam i spuściłam głowę.
-Oj Lau-powiedział i mnie przytulił.
-O! Kogo my tu mamy!-usłyszałam głos Ellingtona. Wzięłam balon do ręki, tak samo jak on. W tym samym momencie rzuciliśmy w siebie. Ja byłam tylko mokra, a on i mokry i kolorowy niczym tęczowy kucyk. Po chwili zjawili się wszyscy.
-To kto wygrał?-spytała Maia. Ross wziął moją rękę.
-Wychodzi na to, że nasze drużyny przegrały jednocześnie-powiedział i pokazał wszystkim znak na mojej ręce. Znak kapitana...
***
Jejku! Dziś wyszedł mi serio długi:) Mam prośbę: czy każdy, kto czyta tego bloga mógłby zagłosować w ankiecie? Dla mnie to bardzo ważne... Co ja mam do powiedzenia... Rozdział dedykuję Łaurze Kłos. Chciałabym, abyście wpadli na jej super bloga: http://laura-i-r5-i-hate-you.blogspot.com
Dziękuję Łaura za polecenie:) Jest mega! Oraz mam prośbę: Moja koleżanka pisze bloga na facebook'u. Tu macie link: https://www.facebook.com/pages/Blogi-o-AusllyRauraR5/238659729661927?ref=hl&ref_type=bookmark
Fajnie by było gdybyście wpadli, pokomentowali. Ale ona też potrzebuje pomocy. Chętni niech do niej piszą (na jej stronkę) jeżeli chcecie być również tam adminami i pisać tam posty. Dziękuję za komentarze:) A teraz przypominam o tym, że za...... 10 rozdziałów koniec pierwszego sezonu! Jej:) P.S Do Łaury Kłos: Dodaję dłuższy ze względu na ciebie:) Mimo, że głowa mi pęka, ale co tam:)
Zajebisty!
OdpowiedzUsuńSuper ;d
OdpowiedzUsuńJej :)Super rozdział
OdpowiedzUsuńSuper :3
OdpowiedzUsuńCzekam na next ❤
Haha będzie się działo ;D Rozdział jest świetny i szekam na next.
OdpowiedzUsuńUuu to juz sie nie moge doczekac nextu ^_^ hahah przegrali wszyscy :p a myslalam ze przegraja chlopaki :p
OdpowiedzUsuńCool rozdzialik! i do tego Laura sie odezwała! :D tylko do Rika xd Fajnie to obmyśliłaś
OdpowiedzUsuńCzyli remis.. czyli każdy każdego wrzuca *o*
Pozdrowienia / Sashy
Awww Kochana <3 dziękuje za dedykacje przy tym jakże wspaniałym i o wiele dłuższym rozdziale . Nawet nie wiesz jak bardzo mnie to ucieszyło , ale też odrobine zaskoczyło . Nigdy bym nie pomyślała , że taka cudowna blogerka o takim wielkim talencie wejdzie na mojego bloga . A wiadomo ja nie piszę nawet w połowie tak świetnie jak ty . Jeszcze raz dziękuje i oczywiście czekam na następny również fantastyczny rozdział <3 Pozdrowionka kochana <3
OdpowiedzUsuńSuper rozdział :*
OdpowiedzUsuńLaura się odezwała do Rika.... o.O
Jeśli obie drużyny przegrały jednocześnie, to znaczy, że Ross był kapitanem, tak jak Lau?
Będzie się działo :*
Czekam na next <3
Ciekawe :) Nie mogę się doczekać dalszej akcji.
OdpowiedzUsuńŚwietne nie umiem doczekać się kolejnego
OdpowiedzUsuńPowinnaś mnie zlinczować, ale to już pewnie wiesz XD Miałam ogromnego lenia i nie kończyłam czytać do dzisiejszego rozdziału. Ale już odrobiłam wszystko i doczytałam ;d Powinnaś być ze mnie dumna, bo ja jestem xd
OdpowiedzUsuńI powinnaś być też dumna z siebie. Blog jest na serio wspaniały! Rozdziały są ciekawe, pojawiają się czesto. Nie wiem, jak dla ciebie, ale dla mnie raj! Miałaś strasznie ciekawy pomysł. Uważam, że Laura powinna częściej się odzywać, a Rydel być milsza, ale to wszystko dodaje tylko uroku i oryginalności :)
A więc ogłaszam wszem i wobec, że już nie mogę doczekać się next'a. Dodaj go szybko, proszę, bo chyba umrę. Wtedy ci wyślę pocztówkę z nieba ;d
Czekam.
Niecierpliwie.