Vanessa oraz Spencer cały dzień szykowały się na ten obiad u Lynch'ów. Rozumiem je. Pierwsze wrażenie zawsze jest najlepsze, co nie? Tak czy inaczej nie dawały kompletnie przeczytać ani urywka książki. Słyszałam tylko co chwilkę: ,,Ta sukienka jest odpowiednia?", ,,Te buty są za ciasne!" itp. Przecież to tylko głupi obiad! W sumie zostało mi jeszcze... pół godziny?! Jest 13:26. No nie! Teraz to i ja dostanę wariacji!
Szybko pobiegłam do swojego pokoju. Zaczęłam wywalać ciuchy z szafy. Po chwili wybrałam taką sukienkę:
Do tego białe szpilki i białą katankę jeansową. Gotowa zeszłam na dół gdzie zastałam Van i Spenc. Vanessa miała na sobie śliczną granatową sukienkę, natomiast Spencer całą białą, delikatnie rozkloszowaną i koronkowymi ramionami.
-Gotowa?-spytała mnie po chwili Van. Przytaknęłam głową.
-No to idziemy!-krzyknęła uradowana Spencer. Już po chwili znalazłyśmy się w drodze do kilku domów obok, w których mieszkali Lynchowie.
-Dla kogo się tak wystroiłaś? Dla Rossa?-dziewczyny zaczęły się ze mnie śmiać. Niektórzy ludzie nie zrozumieją, co to znaczy mieć przyjaciela jak brata. Nie jak chłopaka! Ale oczywiście jak to ja nie odezwałam się żadnym słowem. Odkąd poznałam Rossa, to jest on jedyną osobą do której się odzywam... Jak na razie oczywiście.
Po chwili ja i moje dwie siostry, które całą drogę mnie obgadywały (tak tak kochani! Własną siostrę, tuż za plecami!) doszliśmy do tych drzwi. Wrota, które nas dzielą od posiadłości Lynch'ów. Spencer wzięła wdech i wydech. Już miała zapukać jak nagle się zapytała:
-A co jak ich rodzice nas nie polubią?-kiedy o to zapytała już chciałam coś powiedzieć, ale Vanessa dokończyła:
-Nie marudź tylko pukaj!-i sama zapukała we wrota Lynch'ów. Po chwili w drzwiach znalazła się Rydel.
-Jejku! Nareszcie mam kogoś z kim będę mogła normalnie pogadać!-rzuciła się na moje siostry. Ja jedynie stałam z tyłu i bacznie przyglądałam się temu zdarzeniu. Po chwili oderwała się do dziewczyn i również mnie zaczęła przytulać. Oczywiście zrobiła to bardzo delikatnie, aby jednak pokazać mi, że nie jestem tu zbyt mile widziana. Gdzie jest Ross?
-Wejdźcie do środka kochane. Zapraszam-uśmiechnęła się szeroko. Po chwili znalazłyśmy się w niesamowitej willi państwa Lynch. Wszystko było takie piękne ze stylem i smakiem. Widzę tu rękę kobiecą przyłożoną do tego wystroju. Rydel zaprowadziła nas do ogromnego salonu, w którym znajdowały się dla mnie znajome postacie czyli rodzeństwo Rossa oraz Maia i jedna nieznajoma mi twarzyczka. To pewnie ta Ana. Ross jako jedyny nie udzielał się w towarzystwie. Kiedy tylko Vanessa chrząknęła wszystkie oczy odwróciły się do nas. Na twarzy Rossa pojawił się uśmiech. Podszedł do mnie i przytulił. Natomiast moim siostrą po prostu podał rękę. Starszy klon Rossa gdy zobaczył Van zaczął się w nią wpatrywać, tak jakby chciał jak najwięcej szczegółów z jej twarzy uchwycić. Przypatrywał się jej bacznie, prawie tak samo jak Rocky Spencer. Po chwili odezwała się Maia, która podeszła do nas:
-Bardzo miło nam was poznać panie Marano-uśmiechnęła się promiennie. Coraz bardziej jej nie lubię. Czy ona chce się przypodobać Rossowi? Swoimi ,,manierami"? Na pewno podoba jej się Ross. Nie jestem o niego zazdrosna, ale boję się, że przez nią stracę przyjaciela.
-Ja jestem panna Lars-uśmiechnęła się Vanessa. Mai uśmiech zrzedł z twarzy dokładnie tak samo jak Rikerowi.
-A ja panna Moon-tym razem głos zabrała Spencer. Tym razem posmutniał Rocky.
-Wy jesteście mężatkami?-spytała Maia. Czy ona nie słyszała słowa ,,Panna"?
-Nie!-zaprzeczyły od razu. Chłopacy odetchnęli z ulgą na swoją niekorzyść. Ana walnęła Rikera w tył głowy. Czy ona jest o niego zazdrosna? Pewnie jego dziewczyna...
-To czemu macie inne nazwiska? Czy wy nie jesteście siostrami?-spytał po chwili Ell.
-Jesteśmy, ale przyrodnimi-odpowiedziała Van.
-Jakim cudem? Wszystkie jesteście córkami pana Marano?-spytał Rocky. Ross spuścił cały czerwony głowę na dół i szepnął do mnie:
-Przepraszam. Nie chciałem, aby tak wyszło.
Uśmiechnęłam się do niego pokrzepiająco.
-Już rozumiem!-ktoś krzyknął. Zakładam, że dziewczyny właśnie wytłumaczyły całą sytuację. Po chwili Spencer zadała pytanie. Niby nic szczególnego, gdyby nie to, że przez nią, to ja będę musiała przepraszać Rossa, bo spalę się ze wstydu...
***
Hejka! Przychodzę do was z w miarę długim rozdzialikiem:) Dziękuję za 20 komentarzy pod poprzednim rozdziałem! Jesteście kochani<3 Zachęcam do komentowania tego:) Nie wiem czy uda mi się pisać rozdziały. Oczywiście w tym tygodniu. Jak mnie mocno zmotywujecie to oczywiście będą:) A teraz do rzeczy: mam nową ankietę (pewnie większość już widziała) i bardzo zależy mi abyście w niej wzięli udział. To dla mnie bardzo ważne. Dziękuję za tyle wyświetleń! Za wszystko:) Jesteście niesamowici:) A teraz mam pytanie: czy ktoś z was jest z Słupska? Bo to tam mam zamiar spędzić najbliższy tydzień. Mam nadzieję, że kogoś z was tam spotkam. Lub jakiegoś R5ers. Do napisania!
Sweet rozdział!
OdpowiedzUsuńCzekam na szybkiego nexta! <3
Miłych wakacji :)
Świetny rozdział
OdpowiedzUsuńNie mogę się doczekać nexta
Najchętniej już bym przeczytała tego nexta!!!!!! Ciekawi mnie to pytanie..... Zdradzisz coś?
OdpowiedzUsuńCoraz ciekawiej :))
OdpowiedzUsuńświetny <3
OdpowiedzUsuńsuperowy :D hah juz nie moge sie doczekac tego co powiedziala Spencer... :p
OdpowiedzUsuńSuper czekam na next :-)
OdpowiedzUsuńAgata
Super! Świetny! Weny na nexta zycze
OdpowiedzUsuńExtra! Jestem mega ciekawa o co zapytała Spencer ^_^ Weny życzę ;*
OdpowiedzUsuńMyślę że Spenser spytała o rodziców Lynch'ów :D Mam rację ? Genialny rozdział czekam na nexsta :)
OdpowiedzUsuń- Paula
Zapraszam http://cienfanfiction.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńPiękny rozdział! Jesteś niesamowita <3
OdpowiedzUsuńCiekawi mnie to za co Laura będzie przepraszać Ross'a xd
Weny życzę!
PS: Pozdrowienia z Chorwacji! musiałam dzielnie walczyć o net@
/Sashy
Super . Cały ten blog jest wspaniały . Jak wszystcy czekamy na next . Ja sama jestem ciekawa co będzie dalej .... Wenki życzę.@-}-- / Ola
OdpowiedzUsuń